Jeszcze w połowie XX wieku uważano, że wystarczy znać warunki początkowe układu oraz równania
fizyczne i matematyczne opisujące zachodzące w nim zjawiska, by można było przewidzieć jego
przyszłość w dowolnym momencie. Dziś wiemy, że w przyrodzie istnieją układy, których zmiany w
czasie nie da się przewidzieć, bowiem jedną z cech Wszechświata, jak przekonywał wykładowca, jest
chaos i nieodłącznie związana z nim nieprzewidywalność. Alan Turing, genialny, ale i tragiczny
brytyjski matematyk, którego kojarzymy ze złamaniem kodu Enigmy (przy olbrzymim wkładzie pracy
polskich matematyków), podał jako pierwszy równania opisujące nieznane wtedy jeszcze oscylacyjne
reakcje chemiczne. Rozwiązania tych równań obrazują samoistne powstawanie nieprzewidywalnych
wzorów „patternów”, które pojawiają się w różnych i niespodziewanych miejscach, jak np. na skórze
żyrafy. Reakcje oscylacyjne opisał kilka lat później, obserwując je przypadkowo, Borys Biełousow
radziecki uczony niezrozumiany w swoim czasie. Te „procesy głęboko niezrównoważone” pokazały,
że nawet bezładna mieszanina związków chemicznych może samorzutnie organizować się i tworzyć
desenie.
Kolejnym krokiem do badań nad nieprzewidywalnością były analizy meteorologa Edwarda Lorenza.
Jego próby prognozowania pogody przy użyciu modeli komputerowych doprowadziły go do odkrycia
ogromnej wrażliwości układu i zupełnie nowych efektów w odpowiedzi na minimalną zmianę
warunków początkowych. Zjawisko to jest znane popularnie jako „efekt motyla” opisane w słynnym
stwierdzeniu „trzepot skrzydeł motyla w Brazylii może wywołać tornado w Teksasie”. Pierwsza
konkluzja jest prosta: prognozy na okres dłuższy od 10 dni nie mają sensu. Druga bardziej
skomplikowana: oscylacje uniemożliwiają dłuższe prognozowanie, a chaos jest wpleciony w strukturę
świata.
Wykład – dotąd ilustrowany ciekawymi zdjęciami – zamienił się w pokaz nieskończenie złożonych i
fascynująco pięknych struktur, bowiem prelegent zajął się fraktalami Mandelbrota. Prosta reguła,
powtarzana tysiące razy, wystarcza, by powstały bardzo złożone układy. Wykorzystane jest tu
sprzężenie zwrotne – do obliczenia kolejnego elementu wykorzystuje się element poprzedni. Fraktale
to też doskonały przykład samopodobieństwa.
Z prostych rzeczy mogą zatem samorzutnie powstawać skomplikowane struktury. Dodatkowym
czynnikiem jest ewolucja, która zmienia proste struktury w coraz bardziej złożone i doskonalsze.
Niestety – ewolucja wymaga długiego czasu i trudno badać ją w laboratorium. Ale są przecież
komputery! Torsten Reil – naukowiec z Oxfordu - symulował komputerowo ewolucję prostych
„mózgów” osiągając nieprawdopodobne efekty świadczące o potędze samoorganizacji.
„Bezmyślne, proste reguły mają siłę stwarzania zdumiewająco różnych systemów bez używania
świadomości czy myślenia” – konkluduje prelegent. Życie, choć wydaje się czymś niewyobrażalnie
skomplikowanym, mogło powstać w wyniku samopowielania i samoorganizacji prostych układów,
które powoli ewoluowały. Czy zatem konieczny jest Stwórca życia? Może go wcale nie było? A może
stworzył tylko warunki początkowe oraz pewne reguły i sprzężenia zwrotne, a potem pozwolił by
wszystko potoczyło się własnym biegiem?
Wykład dr. hab. Jerzego Grębosza potwierdził, że jest on świetnym popularyzatorem potrafiącym w
jasny sposób opowiadać o skomplikowanych zagadnieniach. Liczne pytania zebranych świadczyły o
zainteresowaniu tematem – ale znanego podróżnika nie sposób było nie zapytać o jego podróże.
Kilkanaście ostatnich minut dwugodzinnego spotkania przeniosło więc zebranych w świat rajskich
wysp gdzie fraktale, komputery i ewolucja to pojęcia całkowicie nieznane – a życie mimo to jest
jednak bardzo piękne
Anna Batko-Łazarska |
Tak się złożyło, że
spotkanie to wypadło w okresie Wielkiego Postu, z
którym zawsze kojarzą się słowa z „Księgi
rodzaju”:
bo z prochu powstałeś i w proch
się obrócisz!.
Proch… w zasadzie
resztki po tym, co bardzo dawno temu, a być może
jeszcze zupełnie niedawno jeszcze żyło; co
kiedyś miało jakąś ściśle określoną formę,
spełniało konkretną funkcję, miało jakiś
kolor, inny niż szarość. Nieważne, w jaki sposób
ta uformowana niegdyś struktura stała się
chaotyczną mieszaniną cząstek, przeganianą
przez wiatr lub wodę. Nieważne, bo w gruncie
rzeczy niczym się nie różni od tego czym była
kiedyś, albo jeszcze wcześniej. To tylko zbiór
atomów, układ powiązanych ze sobą niewidzialną
siłą protonów, elektronów, neutronów... a może
to emanacja jakiejś energii? I tylko przypadek
sprawi, czy znowu stanie się częścią żywej,
inteligentnej istoty, czy posłuży jedynie jako
podłoże niezbędne do życia mchu lub drzewa.
Przypadek… czy może
nadludzka, niezbadana, boska siła sprawcza? No bo
jak to – ja, człowiek, mam być efektem
przypadku, a nie myślącą, inteligentną
jednostką powstałą na obraz i podobieństwo…
no właśnie – czyje? I tu zaskoczenie –
chaosu. Bo chaos wcale nie jest taki
„chaotyczny”, za jakiego go uważamy. Jest to
co prawda zdefiniowana przez greków pierwotna,
bezładna materia, z której powstali bogowie i
otaczający nas wszechświat, ale tymi nieuporządkowanymi
elementami wszechświata musi rządzić jakaś myśl.
Musi istnieć jakaś zasada, która układa
chaotyczne ziarna piasku na wszystkich pustyniach
w ten sam sposób. Co ciekawe, zasada ta nie jest
zapisana w tych skalnych okruszkach, gdyż one
same wcale nie dążą do utworzenia takiej czy
innej wydmy. Nie jest też zapisana w wietrze,
usypującym identyczne barchany na Saharze i Gobi.
Każde ziarenko piasku jest oddzielnym bytem
materii, a każdy podmuch wiatru jest oddzielnym
zjawiskiem atmosferycznym. Ale razem, bez z góry
zamierzonego efektu, zawsze stworzą wydmę.
Bez zamierzonego
efektu… a jednak takie efekty da się opisać
matematycznymi wzorami, czyli musi być druga
strona równania, musi być wynik,musi być efekt.
Matematyka opowiada o istocie rzeczy, to zapis
pozbawiony jakichkolwiek zbędnych treści. Rozważania
nad problemem, ile jabłek będzie miał Jasiu
posiadający dwa jabłka, gdy dostanie jeszcze
jedno sprowadza się do prostego 2+1=3. A czy to będą
jabłka czy samochody, Mercedesy czy Fordy, to
zupełnie nieistotne. A już szczególnego
znaczenia te matematyczne zapisy nabierają po
wprowadzeniu do komputera. Jeżeli kształty
wzoru na szyi żyrafy da się odwzorować
matematycznym równaniem, zaimplementowanym w
programie komputerowym, to jaki program steruje
rozwojem żyrafy?
Program… w glebie
kiełkuje ziarenko maku, wyrasta łodyżka, z niej
liście, na szczycie zakwita czerwony kwiat. Po
kilku tygodniach czerwone płatki opadają, znika
zieleń, pozostaje uschnięta łodyga z puszeczką
ziarenek. Każde nowe ziarenko umieszczone w
glebie przejdzie ten sam opisany tu proces. Nie
wyrośnie z niego jabłoń, ale właśnie taka
sama łodyga, z makówką na szczycie. Gdzieś w
każdym z tysięcy nowych, malutkich ziarenek
implementuje się to coś, co nazywamy DNA, a co
opisuje krok po kroku każdy etap, każdy dzień
życia roślinki. Kto stworzył ten program?
A jak wytłumaczyć
mieszkańcowi odległych wysp na morzu Tasmana, z
jego światopoglądem, dlaczego czasem Słońce gaśnie w dzień i co to
jest prędkość światła?
Światopoglądy –
nasz cykl wykładów, który stawia pytania, ale
nie zawsze daje odpowiedzi. Jaka będzie pogoda w
lipcu? Jeżeli ktoś Wam na to powie, możecie być
pewni, że zmyśla...
Piotr
Kolecki
|