Parafialne ad fontes 
Kamil Kowalczyk 


Doczekała się Rabka kilku opracowań swojej historii. Z ich lektury czytelnik wysnuć może dalece niesprawiedliwy wniosek, iż początki Rabki jako ośrodka skupiającego życie kilku pobliskich miejscowości, datują się na wiek XIX, kiedy staraniem Julina Zubrzyckiego (1814-1892) herbu Wieniawa wieś ta stała się znanym kurortem przyciągającym rzesze kuracjuszy. Nie należy przy tym zapominać, że wiek XVI zwany złotym wiekiem kultury polskiej i w dziejach Rabki stanowił swoisty renesans. Złożyły się na to dwa czynniki: ożywione poszukiwania soli w okolicy wsi Słone oraz – znacznie bardziej brzemienne w wiekopomne skutki – założenie przez wojewodę sandomierskiego, Spytka Wawrzyńca Jordana (1518-1568) herbu Trąby, samodzielnej parafii w Rabce. Waga drugiego ze wspomnianych wydarzeń sprzed czterystu pięćdziesięciu laty domaga się poświęcenia mu nieco miejsca.

Początki parafii w Rabce toną w mrokach dziejów, stąd do dziś nie doczekały się gruntowanego opracowania. Nieliczne zachowane dokumenty dają mglisty obraz tego rozdziału historii Rabki. Tym bardziej Kronika Parafialna Rabki (Liber Memorabilium Parochiae Rabka), redagowana od około 1833 roku, rozpoczynająca się zdaniem: „Początek i wszystkie okoliczności erygowania Parafii w Rabce nie są znane.” Co zatem rysuje się z zachowanych dokumentów? 
Najstarsza wzmianka o istnieniu parafii w Rabce pochodzi z 17 lutego 1559 roku, kiedy wprowadzono na miejscowe probostwo ks. Stanisława z Łowicza. Poprzedni proboszcz o imieniu Jan zrezygnował w tymże roku z zajmowanego beneficjum. Samą zaś parafię ufundował Spytek Jordan około roku 1557/1558.
 
Co do roku budowy pierwszego kościoła zdania autorów są podzielone. Jedni, biorąc za podstawę napis wykonany przed dwoma wiekami przez ks. Andrzeja Antałkiewicza (1729-1804) na wewnętrznej stronie łuku tęczowego drugiego kościoła oraz wzmianki o przeniesieniu parafii ze Skomielnej Białej do Rabki po zbudowaniu tam kościoła zaczerpniętej z Kroniki Parafialnej, datują powstanie świątyni na rok 1565. 

Inni, wychodząc z założenia, że kanoniczne erygowanie parafii pociąga za sobą istnienie jakiegoś chociażby tymczasowego miejsca kultu, jak również uwzględniając fakt, że proboszcz Stanisław z Łowicza został instytuowany w 1559 roku „ad Ecclesiam parro[chia]lem in Rabka” – do kościoła parafialnego w Rabce, dopatrują się czasu wzniesienia przez Spytka Jordana świątyni około roku 1557/1558.
 Biorąc pod uwagę powyższe dane oraz szereg innych wskazówek opinia druga wydaje się być bardziej prawdopodobna, mianowicie, że powstanie pierwszego kościoła w Rabce łączyć należy z założeniem i uposażeniem parafii wyodrębnionej z okręgu parafii w Łętowni około 1558 roku. 
Wspomniany kościół świętych Fabiana i Sebastiana w pobliskiej Skomielnej Białej ufundował szczodry wojewoda nieco wcześniej, najprawdopodobniej w roku 1550, jako kaplicę filialną ówczesnego kościoła parafialnego w Łętowni. W dziewiętnastowiecznych dokumentach wzmiankowana jest natomiast tradycja, jakoby w Skomielnej Białej pierwsza drewniana kaplica została przez kmieci ufundowana już z końcem wieku XIV. Niewykluczone, że tę właśnie pierwotną kaplicę w połowie XVI wieku uposażył pomieniony Spytek Jordan, tworząc przy niej beneficjum, czyli stałą posadę dla duchownego.

Osiemnastowieczny dziejopisarz przekazał z kolei, że po zbudowaniu kościoła w Rabce Spytek „przeniósł farę ze Skomielney”, co nie znajduje poparcia w żadnych innych dokumentach. Kościół w Skomielnej podlegał jurysdykcji parafii łętowskiej i dopiero powołanie do istnienia samodzielnej parafii w Rabce wyrwało Skomielną spod protektoratu plebana Łętowni. Od tego czasu w kościele w Skomielnej Białej Msze święte odprawiał sporadycznie kapłan z Rabki, przywożąc ze sobą potrzebne do tego sprzęty i szaty liturgiczne. 
Sieć parafialna w wieku XVI była jeszcze niezwykle rzadka. Dość powiedzieć, że na jedną parafię diecezji krakowskiej przypadało 60 km2. Mieszkańcy Rabki i dziesięciu okolicznych wsi mieli szczęście, że „ten cny pan Spytek Jordan z domu Melsztyńskiego” – jak go nazywa w „Zwierzyńcu” zaprzyjaźniony z nim Mikołaj Rej (1505-1569) – zdążył doprowadzić do powstania parafii przy wzniesionym przez siebie kościele. Nie mieli tyle fartu mieszkańcy miasta Jordanów, założonego przez Spytka „na surowym korzeniu”, gdzie kasztelan nie zdążył przed śmiercią ufundować parafii. Stąd jordanowski kościół Przenajświętszej Trójcy aż do roku 1856 stanowił filię parafii w Łętowni, choć przeważnie pleban łętowski wolał rezydować w mieście, wyręczając się w kościele parafialnym na wsi wikariuszem. 
Parafia w Rabce otrzymała tytuł św. Marii Magdaleny. Z końcem XVI wieku na 885 kościołów diecezji krakowskiej wspominanych w wizytacjach kardynała Jerzego Radziwiłła (1556-1600) herbu Trąby i biskupa Bernarda Maciejowskiego (1548-1608) herbu Ciołek aż 31 poświęcono tej świętej pokutnicy. 
Pierwotnie do nowoutworzonej parafii należały wsie: Rabka, Słone, Skomielna Biała, Zaryte, Chabówka, Ponice, Rdzawka, Skawa. Ponadto do roku 1580 roku w skład parafii wchodziły także Raba Wyżna wraz z Sieniawą i Rokicinami.
O tym, jak wyglądał pierwszy kościół w Rabce wzniesiony sumptem Spytka Jordana, dowiadujemy się z akt wizytacji przeprowadzonej z mandatu biskupa krakowskiego księcia kardynała Jerzego Radziwiłła (1556-1600) herbu Trąby przez kanonika kapituły katedralnej na Wawelu ks. Krzysztofa Kazimierskiego (zm. 1618) herbu Biberstein, późniejszego biskupa kijowskiego. Archidiakon krakowski przybył do Rabki niedługo przed zniszczeniem pierwszego kościoła, który w końcu XVI wieku pogrążył się w mrokach historii z niewyjaśnionych do dziś przyczyn. Co zobaczył w Rabce w roku 1596 dostojny wizytator?
Podczas swojej wizytacji ks. Kazimierski zastał we wsi Rabka drewniany kościół parafialny pod wezwaniem św.Marii Magdaleny, wówczas już konsekrowany. Drewniany sufit świątyni pokryty był prostymi malowidłami o tematyce religijnej. Na tęczy znajdowało się wyobrażenie krzyża. Kościół posiadał trzy murowane ołtarze, uprzednio już konsekrowane i w pełni wyposażone. Szat liturgicznych nie brakowało. Drewniane tabernakulum w głównym ołtarzu było dobrze zamknięte. Wewnątrz przechowywano małą drewnianą puszkę z Najświętszym Sakramentem, przykrytą zdobioną sukienką. Chrzcielnica, w której sakrament chrztu świętego przyjmowali pierwsi parafianie, była drewniana. We wnętrzu znajdowała się miedziana misa na wodę chrzcielną. 
Wśród utensyliów liturgicznych były natenczas dwa kielichy mszalne: jeden srebrny, drugi cynowy. Dalej – srebrny krzyż, srebrna monstrancja z wierzchu pozłacana, nadto cztery ornaty, kapa czerwona, siedem antepediów (zasłona okrywająca z przodu dolną część ołtarza), cztery komże i chorągiew, która towarzyszyła księdzu niosącemu Najświętszy Sakrament do chorych. Z ksiąg liturgicznych wizytator wymienił Mszał Rzymski św. Piusa V (1504-1572), Agendę Hieronima Powodowskiego (1543-1613) z 1591 roku oraz papirusowy graduał, czyli księgę obejmującą śpiewy mszalne. Fundatora kościoła, który w ramach szeroko zakrojonej akcji osadniczej w Myślenickiem wzdłuż Raby i Skawy lokował aż 25 wsi, stać było pożyczać pieniądze samemu królowi Zygmuntowi II Augustowi (1520-1572), a cóż dopiero gruntownie wyposażyć nowo założoną przez siebie parafię. 
Ówczesny proboszcz Grzegorz z Krzyszkowic (Krzyszkowski) był jednocześnie rządcą kościoła w Rabie Wyżnej, zajmując w tym samym czasie probostwo w Drogini, gdzie najprawdopodobniej przebywał, wyręczając się w pozostałych beneficjach wikarymi. W Rabce jego zastępcą był ks. Paweł z Grodźca, któremu chlebodawca zezwolił pobierać dochody z parafii. Ten poprawnie prowadził metryki ochrzczonych i zaślubionych, czego nie omieszkał zaznaczyć w protokole wizytacyjnym prałat Kazimierski. Dekrety reformy sporządzone po wizytacji nakazywały rabczańskiemu duszpasterzowi częściej recytować z wiernymi Skład Apostolski, miał on również zakupić brakujące księgi liturgiczne, wśród nich antyfonarz i psałterz.
Na stojącej obok kościoła drewnianej wieży wisiały dwa dzwony, w pośrodku kościoła zaś sygnaturka. Ogrodzenie cmentarza przykościelnego pozostawiało do życzenia, podobnie jak pokrycie kostnicy cmentarnej.
Nie tylko własny kościół obsługiwany przez miejscowego kapłana stanowił dobrodziejstwo fundacji Spytka Jordana. Prócz ośrodka kultu religijnego mieszkańcy dziesięciu wsi zyskali także dwie inne instytucje przez Kościół prowadzone. Mowa o szkole i szpitalu. Myliłby się jednak ten, kto by upatrywał w tych wielkich słowach podziwu godnych desygnatów. Poziom i charakter tych oświatowo-charytatywnych placówek kościelnych w dobie renesansu może dzisiaj co najwyżej żenować. Nie wolno jednak zapominać, że w okresie staropolskim, podobnie jak w średniowieczu, parafie pełniły prócz sakralnych także funkcje oświatowe. Aż do rozbiorów polskie szkoły były wyłącznie instytucjami kościelnymi. 
Podobnie rzecz się miała z instytucjami charytatywnymi, zwanymi szpitalami, których w drugiej połowie XVI w Polsce przybyło wraz z recepcją uchwał Soboru Trydenckiego (1545-1563). Kościelny szpital (hospitale) stanowił rodzaj domu ubogich (domus pauperum), czyli przytułku dla biednych, chorych i pozbawionych środków do życia. 
Rabczański szpital nie posiadał żadnych uposażeń za wyjątkiem ogrodu, a ów był nędzny i nieurodzajny ze względu na kamienie, które naniosła nań rzeka Raba. Kilku biedaków przebywających w szpitalu wiodło swój niełatwy żywot dzięki jałmużnom pobożnych ludzi. W zamian za te datki mieszkańcy szpitala modlili się w intencji ofiarodawców i śpiewali „pieśni dziadowskie”, do których należała między innymi… „Bogarodzica”. 
Szkoda, że Spytek Jordan, wielki miłośnik sztuki, otaczający się pisarzami, uczonymi i humanistami, w całej swej zacności wolał być przede wszystkim benefaktorem kościołów, mniej zajmując się potrzebami najuboższych członków wspólnoty. Renesans, a w jeszcze większym stopniu barok, zapomniał o ostrzeżeniu św. Bernarda (1090-1153): „Ściany kościoła błyszczą złotem, a biedacy w nim gołym ciałem. Kościół kamienie przyobleka złotem, a synów swych porzuca nagich.” Echo zdania wypowiedzianego przez średniowiecznego opata z Clairvaux zdało się dotrzeć i do szesnastowiecznej Rabki. 
Jak wyglądał rabczański szpital, tego dowiedzieć się niepodobna. Można jednak przypuszczać, że był to budynek nader mizerny. Rachityczne domy ubogich budowano bowiem niekiedy z gliny lub chrustu. Liczba miejsc w szpitalu była z oczywistych względów ograniczona. Osoba pragnąca znaleźć w nim schronienie musiała złożyć wpierw tzw. wkupne, w skład którego prócz posagu wchodziło świadectwo prawowiernej religii i moralności. Szpital chronił ubogich przed życiem tułaczym, nakładając na nich obowiązek modlitwy w intencji fundatorów i dawania świadectwa pobożności. 
Siedemnastowieczny satyryk Krzysztof Opaliński (1609-1655) w satyrze „Na szpitale w Polszcze, i rzadkie i nieporządne” zwrócił uwagę na dotkliwy brak wśród jemu współczesnych prawdziwych jałmużników. „Przez to, że nie dbamy o szpitale Bóg nam umyka, gdyż sam powiedział: Cokolwiek takim dacie, mnie dacie samemu; łaknąłem ja w ubogim, nakarmiliście mię, pragnąłem daliście pić; byłem nagi, nędzny odzialiście mię.” Wojewoda poznański twierdził jednakowoż, że wielu biedaków zasłużyło na swój nędzny los, bo „ubogich niemało z swawoli, nie z potrzeby.” Przy tym wyboru takiego sposobu na życie Opaliński dopatrywał się w lenistwie zarówno mężczyzn, jak i kobiet, o których pisał: „Małpie się robić nie chce i stąd ma dyjabła w sobie.” 
Pod koniec XVI wieku w dekanacie dobczyckim, do którego należała Rabka, każda z 29 parafii posiadała własną szkołę. Dwadzieścia lat wcześniej szkołę parafialną spotkać było można w co czwartej parafii tegoż dekanatu. Parafialną szkołą w Rabce zarządzał rektor (rector scholae), zwany w tym czasie klechą. Dom przez niego zamieszkiwany wymagał remontu, co nie uszło uwadze wizytatora. Źródłem utrzymania nauczyciela był ogród, którym dysponował, jak również tak zwana klerykatura, czyli beneficjum kościelne. Oznacza to, że na cele utrzymania klechy kmiecie musieli uiszczać daninę w wysokości jednego grosza. Od zagród i poszczególnych mieszkańców opłata ta wynosiła półgroszka (1/96 grzywny). 
Z wyżyn duchowych, oświatowych i charytatywnych dobrodziejstw czas zejść do uposażeniowych przyziemności. Źródłem utrzymania duchowieństwa parafialnego schyłku renesansu były głównie płody rolne z ziemi należącej do parafii oraz przydzielane przez biskupa dziesięciny, jak również zwyczajowe datki od chrztów, ślubów i pogrzebów. Rabczańskie probostwo posiadało jako inwentarz pole, którego rozmiary porównać można do łanu kmiecego. Areał ten, rozpoczynając się przy domu plebańskim, rozpościerał się aż do granic wsi Słone. 


Składowymi „iura stolae” (prawa stuły) były opłaty za posługi duchowne, przy których używano stuły. Za całość opieki duszpasterskiej kapłani otrzymywali ponadto od wiernych tak zwane meszne. Był to rodzaj podatku kościelnego uiszczanego w zbożu lub w gotówce, stanowiącego dochód księdza za sprawowanie Najświętszej Ofiary. Przeważnie meszne było daniną ziarnową, czyli korcową, składaną na rzecz parafii niezależnie od zwykłej dziesięciny. Meszne na rzecz probostwa w Rabce odprowadzali prócz rabczan także mieszkańcy Słonego, Chabówki, Skomielnej, Skawy, Zarytego, Rdzawki i Ponic. Kmiecie płacili sześć groszy, zaś znacznie ubożsi zagrodnicy i najemnicy – jeden grosz. 
Tyle mówi nam wizytacja. Ślad się w tym miejscu urywa… Wciąż zagadką pozostaje, w jaki sposób kościół fundacji Spytka Jordana w stosunkowo krótkim czasie uległ zniszczeniu. Dziewiętnastowieczny autor Kroniki Parafialnej, powołując się na starsze świadectwa, pisze, że „Kościół dawny lub ozebrany dla małości albo zgnicia lub zgorzał albo woda zabrała iako niektórzy mówią że Dzwonicę podebrała woda i obaliła się.” Faktem jest, że pełna rewerencji pamięć o pierwszym kościele trwała przez całe dziesięciolecia. Kiedy bowiem w 1802 roku proboszcz Andrzej Antałkiewicz, malarz-amator, wykonał w barokowym kościele (obecnie Muzeum im. Orkana) polichromię, na wewnętrznej stronie tęczy umieścił napis w języku łacińskim: „Roku Pańskiego 1565 kościół ten zbudowany przez prześwietnego i wielmożnego Pana Spytka Jordana.” Oczywiście stary kościół w Rabce wzniesiony został w pierwszych latach XVII wieku, już nie staraniem Spytka, który od 35 lat już nie żył, lecz jego sukcesorów.
Pierwszy kościół pogrążył się w mrokach historii pomiędzy rokiem 1596 (wizytacja Kazimierskiego) a 1606, kiedy zakończono budowę kolejnej świątyni. Przyjmowana przez lata hipoteza, że nowy kościół wzniesiono dokładnie w miejscu pierwotnego, nie wytrzymuje ostrza krytyki. Gdyby bowiem pierwsza świątynia została zniszczona przez wylew Raby, co wydaje się niezwykle prawdopodobne, wówczas z pewnością nie odbudowano by go w miejscu tak mocno zagrożonym zniszczeniem przez kolejną powódź. Raczej wybrano by teren położony nieco dalej od nurtu niesfornej rzeki. Ponadto w wizytacji radziwiłłowskiej przeprowadzonej przez Kazimierskiego czytamy o istnieniu cmentarza przykościelnego. Ulokowanie nowego kościoła w miejscu poprzedniego wykluczyłoby konieczność powtórnego poświęcenia terenu cmentarnego. Tymczasem aktu tego dokonał w roku 1621 krakowski biskup pomocniczy Tomasz Oborski (ok. 1571-1645) herbu Roch. Wydarzenie to o trzynaście lat poprzedziło konsekrację samej świątyni. 

Czas płynie nieubłaganie. Wiele też wody upłynęło w rzece Rabie, która miała swym nurtem zabrać pierwszy rabczański kościół. Jakkolwiekby nie było, ocalał niemy świadek tego wydarzenia. Niegdyś zwoływał naszych pradziadów na modlitwę, opłakiwał tych, którzy pomarli, a na dźwięk jego miały kruszyć się gromy. W roku 1596 powitał przybywającego w imieniu kardynała Radziwiłła prałata Krzysztofa Kazimierskiego. Mowa o kościelnym dzwonie, obecnie milczącym acz wymownym świadku dziejów ludzkiej społeczności, którą stanowi sztafeta przeszło szesnastu pokoleń. Nie wiemy nawet, na ilu pogrzebach odbywających się przy pierwszym kościele zabrzmiał, gdyż najstarsza zachowana księga zmarłych pochodzi z 1626 roku.

Świadek pogrzebów i rezurekcji szesnastowiecznych rabczan wisi na wieży obecnego kościoła parafialnego św. Marii Magdaleny. Spiżowa pamiątka liczy 77 centymetrów średnicy. Dzwon zdobi przedstawienie Chrystusa Ukrzyżowanego z jednej, data 1558 z drugiej strony. Pod nią znajduje się plakietka z Samsonem rozdzierającym lwa (por. Sdz 14, 5-6). Akta wizytacyjne z roku 1618 informują, że dzwon był już wówczas lekko uszkodzony. Stąd i obecnie nie jest używany. 
Rzeczony dzwon nie jest jedyną pozostałością z kościoła fundacji Spytka Jordana. W zabytkowym kościółku p.w. św. Marii Magdaleny (obecnie muzeum Orkana) przy północnej ścianie nawy, naprzeciw bocznego wejścia do świątyni, znajduje się ołtarz z późnogotyckim obrazem stanowiącym przypuszczalnie środkową część dawnego tryptyku. Wizerunek ów, datowany na pierwszą połowę XVI stulecia, przedstawia Matkę Boską z Dzieciątkiem na prawej ręce, w maforionie zarzuconym na głowę i fałdą przerzuconą przez ugiętą lewą rękę. 

Dzieciątko odziane jest w sukienkę, w prawej ręce trzyma jabłko królewskie, lewą zaś wznosi w geście błogosławieństwa. W górze dwa anioły podtrzymują koronę. Tło jest złote z wytłaczanym ornamentem. Wskutek przemalowania obraz utracił pierwotne cechy stylowe, stąd nie jest to de facto ta sama postać Najświętszej Maryi, w którą wpatrywano się ongiś, śpiewając: „Odwróć od nas głód, mór ciężki, zachowaj nas od wojny, użycz zdrowia i żyznych lat, racz dać nam wiek spokojny.”

Czasy Spytka Jordana pamięta również szesnastowieczna kropielnica z piaskowca, znajdująca się w dzwonnicy zabytkowego kościoła, w części muzealnej zwanej Salą Sztuki. Kamiennemu elementowi wyposażenia pierwszego kościoła ani powódź, ani pożoga, nie mogły stawić czoła. Dawno już wyschła woda święcona, w której w tej kropielnicy maczali prawicę pierwsi rabczańscy parafianie, aby wspominając swój chrzest przeżegnać się znakiem krzyża, którym pożegnał ich Kościół na drogę do wieczności. Pamięć o nich przywołała Antonina Zachara-Wnękowa (1894-1984) w wierszu „Stary kościół w Robce”, pisząc:

  „Spod drzew ciynie wychodzom
Kieby ik kto zawołoł
Kozdy palce w kropielnicy moco
I powoli kcom wnijść do kościoła
Ale nik nie otwiyro
Pozamykane dźwierze.
Tedy kozdy ciyń przed progiem klęko
Zegno sie i pomału
Coby góry słysały
Godo
Ojce. Ojce
Wierze! „

Sięganie do źródeł własnej historii, poznawanie jej, by móc przekazać innym, to wyprawa szczególnie pasjonująca i zobowiązująca zarazem. Jakiemu celowi podporządkowane jest wracanie ad fontes – do źródeł? Chodzi o odkrycie, co leży u początku. W Prologu Ewangelii według św. Jana czytamy, że „na początku było Słowo” (J 1, 1). Czterysta pięćdziesiąt lat temu na rabczańskiej ziemi Słowo stało się Ciałem, wśród nas znalazło mieszkanie, gromadząc wokół siebie wspólnotę, która wykracza poza czas. Nieprzypadkowo łaciński termin „fons” oznacza zarówno źródło i początek, jak również chrzest i chrzcielnicę. Źródło, które wypływa u początków Rabki, ma w sobie coś szczególnego i ponadczasowego. Jest to źródło chrzcielne, które cztery i pół wieku temu wytrysnęło w dopiero co wzniesionym kościele.