-
Od lat mieszka Pani we Włoszech ale
przynajmniej raz w roku odwiedza nasze miasto. Co w Rabce
zachowało klimat z lat dziecinnych a co uległo zmianie? Jak
Pani ocenia, w którą stronę poszły te zmiany?
Dzieciństwo spędziłam w najbliższej okolicy
starego, drewnianego kościółka – którym zachwycam się
zawsze na nowo. Dla mnie to najpiękniejszy pod względem
proporcji drewniany kościół południowej Polski. Martwię się,
że zmienia kolor – staje się jaśniejszy. Nie jest chyba
ostatnio dobrze konserwowany. A w ogóle mam do Rabki duży
sentyment.
-
W swoich poszukiwaniach artystycznych skupia się
Pani na świetle. Proszę nam opowiedzieć o świetle Rabki
– niewielkiej górskiej miejscowości i o świetle gorącego
południa Włoch. Jak te dwa miejsca wpływają na twórczość
i w jaki sposób mogą inspirować.
W Rabce najbardziej podoba mi się zima. Wczesny
świt. Ośnieżone drzewa. Ośnieżony kościółek. Jest tak
jasno i cicho – zamarznięte rzeki. Rysuje w Rabce. Rysowałam
nawet lewą ręką gdy złamałam (na lodzie) prawą. We Włoszech
latem inspiruje mnie kolor i światło południa, wydaje się, że
prześwietla wszystko.
Rabczański kościółek wykonany
lewą ręką przez Alinę Kalczyńską.
-
W latach 90-tych w rabczańskim muzeum odbyła
się wystawa gobelinów Pani autorstwa. Co takiego ma w sobie
stary drewniany kościołek, że właśnie tutaj zdecydowała się
Pani zaprezentować je po raz pierwszy?
Bo ma cudowne drewniane wnętrza. Nadawał się świetnie
do wystawienia gobelinów. Mam piękne wspomnienia z tej wystawy.
Mogłabym gobeliny pokazać raz jeszcze zwłaszcza, że Ewa
Chotarska, która tka gobeliny według moich projektów przeniosła
się teraz z Włoch do Nowego Targu.
-
Zaskoczyła nas informacja, że promowała Pani
w Mediolanie szopki krakowskie. Co takiego jest w tej nietypowej
sztuce ludowej, że zdecydowała się Pani pokazać ją po południowej
stronie Alp? Jak ta wystawa została przyjęta w środowisku Włoskim?
Kolekcjonowanie krakowskich szopek rozpoczęłam w
latach akademickich, kupując je po corocznych konkursach
organizowanych przez Muzeum Historyczne w Krakowie. Byłam nimi, i
jestem nadal, zauroczona gdyż inspirowane są krakowskimi
zabytkami, jego architekturą i sztuką pomieszaną z legendami i
fantazją. Są magiczne. Czarują swoją oryginalnością tak samo
dorosłych jak i dzieci. I najprawdopodobniej właśnie dlatego
wystawa prezentująca 50 szopek odniosła we Włoszech
nieoczekiwany sukces. Oprócz Mediolanu dużą wystawę szopek
zorganizowałam także w San Marino. Ekspozycji tej towarzyszył
album zrealizowany przy współpracy z Muzeum Etnograficznym w
Krakowie. Jeden egzemplarz, oprawiony w biały pergamin z herbem
papieskim, został podarowany papieżowi, Janowi Pawłowi II,
podczas specjalnej audiencji w 1996 roku. Wystawom towarzyszyła
także niewielka publikacja na temat szopek wraz z fotografiami
pt. „Presami di Cracovia”, której ukazało się już
czwarte wydanie.
-
Tworzy Pani sztukę nowoczesną ale w jednym ze
swoich tekstów wspomina
o przyjemności szkicowania romańskich budowli. Czy w swoich
pracach stara się Pani nawiązywać do przeszłości?
Co roku na okres letni przenoszę pracownię do
nadmorskiej miejscowości Otranto na południu Włoch. Światło,
kolor, klimat, ludzie, stwarzają mi nową harmonie. Dużo wtedy
rysuję, maluje akwarele. Salento, Terra d’Otranto –
noszą w sobie ślady dawnej przeszłości. Fascynują mnie
samotne dolmeny i menhiry (prehistoryczne grobowce i nieociosane głazy),
napisy greckie wyryte w kamieniach, tajemnicze pogańskie świątynie,
białe katedry romańskie wzniesione nad brzegiem morza, obronne
zamki Normanów, a także ślady kultury arabskiej… W
Otranto moje rysunki są notowaniem na żywo wrażeń, kolorów,
pomysłów, zapełniają wiele szkicowników i kart. Tam czuje się
wolna, otwarta na wszystko.
-
Zdobyła Pani wielkie uznanie środowiska
artystycznego na świecie i ma na swoim koncie wiele prestiżowych
nagród, chociaż (na ironię) osiągnięcia te są znane
niewielu mieszkańcom Rabki. Proszę nam podać klucz do
zrozumienia Pani sztuki? Co w twórczości artystycznej jest dla
Pani najważniejsze?
Nie wystarczy zrobienie jednej wystawy. Ja wystawy
robię bardzo rzadko – to odrywa od pracy i trzeba zajmować
się innymi problemami jak ekspozycja, katalog, itp. Wystawa dla
mnie jest podsumowaniem jakiegoś okresu albo problemu, na którym
pracowałam.
-
Zajmowała się Pani m.in. witrażem, akwarelą,
gobelinem, drzeworytem i książką artystyczną, która z tych
technik (i dlaczego) jest Pani najbliższa?
Wszystkie. Każda była najważniejsza w okresie
gdy się nią zajmowałam. Do każdej mogę wrócić.
Logo promujące wystawę w
krakowskim Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej manggha – październik
2012 r.
-
Wiemy, że planuje Pani wystawę swoich prac w
Polsce – w krakowskim Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej
manggha. Co będziemy mogli zobaczyć?