Biorąc pod uwagę
niektóre z jego najwcześniejszych wspomnień, trudno uwierzyć, że Werner
Oder jest dziś chrześcijańskim pastorem, a tym bardziej
osobą kochającą Żydów i naród izraelski. Kiedy mój ojciec wrócił
do domu po wyjściu z więzienia, wydawało się jak gdyby ktoś wyłączył
światło. Dokładnie pamiętam jak nad naszą rodziną zapanowała
ciemność niesamowitego zła i chaosu, wspomina Oder. Jego
„ojcem” był Wilhelm Oder, nazistowski oficer SS, który
szkolił swoich współtowarzyszy w najskuteczniejszych sposobach
eksterminacji Żydów. Po drugiej wojnie światowej udało mu się
przez jakiś czas unikać sprawiedliwości, aż do momentu kiedy
ostatecznie został osadzony w więzieniu, w swoim rodzinnym mieście
Linzu. Dopiero po jego zwolnieniu młody Werner miał czas aby na
prawdę poznać ojca; było to doświadczenie, które potem prześladowało
go przez dziesiątki lat. Werner miał wtedy zaledwie trzy lata, ale
pamięta wszystko bardzo dobrze: Kiedy wrócił do domu, przyniósł
ze sobą wszystkie swoje demony. We mnie i w siostrze pozostał głęboki
uraz. Wydaje się, że Werner przyszedł na świat w rodzinie
zainfekowanej mroczną obsesją antysemityzmu. Jego dziadek ze strony
matki pracował w Bratysławie dla ambasadora Niemiec Hansa Ludina, który
wywiózł do obozów śmierci 22 tysiące Żydów. Ludin został
aresztowany przez Amerykanów w moim rodzinnym mieście a następnie
powieszony za zbrodnie wojenne. Jako młody człowiek Wilhelm zaciągnął
się w szeregi Narodowej Socjalistycznej Partii Austrii, która została
zdelegalizowana w momencie ogłoszenia przez Hitlera aneksji
(„Anschluss”) w marcu 1938r. Aby pogrążyć Austrię w
chaosie Niemcy wysyłali agentów mających za zadanie stosować wobec
rządu akty przemocy, m.in. zamachy na polityków. Wilhelm był jednym
z nazistowskich kolaborantów. Po zamachu na Kanclerza Austrii
Engelberta Dollfussa w 1934 roku, rząd aresztował nazistowskich
agentów, wśród których znalazł się także Wilhelm Oder. Sądzony
jako terrorysta miał zostać stracony, jednakże w tym czasie do
Austrii wkroczył Wermacht przyłączając ją do Trzeciej Rzeszy. Dzięki
temu wydarzeniu Wilhelm uniknął śmierci.
Wilhelm Oder, fot. archiwum W. Odera
***
Po wstąpieniu w
szeregi Waffen-SS Wilhelm był szkolony w obozie koncentracyjnym
Dachau. Następnie został wysłany do Polski, do wsi Rabka,
gdzie w miejscowej szkole dla dziewcząt naziści utworzyli ośrodek
szkolenia szwadronów śmierci Einsatzgruppen, działające na terenie
Europy Wschodniej. W mieszczących się za szkołą lasach
rozstrzeliwali Polaków i Żydów. Dzieci używano jako żywych celów
podczas ćwiczeń strzelania z broni maszynowej. Przez okres trwania
wojny Wilhelm pozostawał w rabczańskim ośrodku i z czasem stał się
ekspertem w zakresie mordowania Żydów. Udoskonalił metodę Genickschuss
polegającą na strzale w kark ofiary, która obok komór gazowych
okazała się najbardziej efektywną metodą zabijania podczas II
wojny światowej.
Willa „Tereska” siedziba szkoły w Rabce, fot. archiwum
SKG
***
Kiedy Rosjanie
wyparli armię niemiecką z powrotem na teren Polski, Wilhelm został
schwytany i osadzony w obozie jenieckim. Bojąc się egzekucji (w
sytuacji gdyby jego przeszłość oficera SS została odkryta), zdołał
uciec z obozu i udał się do Austrii, gdzie znalazł schronienie
razem z innymi nazistowskimi uciekinierami. Po pewnym czasie
Amerykanie zdołali go jednak zidentyfikować. Pomógł im w tym Simon
Wiesenthal, który po wyjściu z obozu Mauthausen oddał się
poszukiwaniom wojennych zbrodniarzy na całym świecie. W swojej książce
pt. „Mordercy pośród nas” Wiesentchal wspomina, że Oder
był jednym z pierwszych nazistów, których udało mu się wyśledzić.
***
Po trwającym kilka
lat śledztwie Oder stanął przed sądem w Linzu. Procesy zbrodni
wojennych w Austrii miały zazwyczaj charakter sądów marionetkowych,
podczas których oskarżyciele byli obiektem drwin a wyroki, wydawane
głównie na podstawie wątpliwej wartości zeznań świadków poświadczających
moralność oskarżonych, były bardzo łagodne lub wręcz uniewinniające.
Archiwa sądowe w Linzu wykazały, że oskarżenia przeciwko Oderowi
były łagodzone pochlebnymi zeznaniami, w rezultacie Wilhelm otrzymał
stosunkowo łagodny wyrok sześciu lat ciężkiej pracy. W przeciągu
następnych kilku miesięcy Wilhelm znów, nie tylko cieszył się
wolnością, ale żyjąc w pobliżu swojego rodzinnego miasta, będąc
osobą znaną jako jeden z pierwszych zwolenników ideologii
hitlerowskiej, traktowany był jak bohater. Gdy na świecie pojawił
się Werner jego ojciec wciąż był w więzieniu. Dopiero w wieku
trzech lat chłopiec miał stanąć oko w oko z grozą, którą nosił
w sobie jego ojciec.Na początku moja rodzina mieszkała w pięknej
wiejskiej posiadłości, ale musieliśmy się przenieść do dzielnicy
biedoty. Po zwolnieniu z więzienia, ojciec, który był
niewiarygodnie brutalny, utrzymywał w jednym czasie kontakty z pięcioma
kobietami płodząc wiele dzieci” wspomina Werner. „Kiedy
wrócił z więzienia przyniósł ze sobą wszystkie swoje demony, które
wywarły na mnie bardzo destruktywny wpływ. Oszalałem, stałem
się brutalny i agresywny. Rozgorzała we mnie ślepa nienawiść do
Żydów. Nie było to przypadkowe lecz wyuczone zachowanie, które
wpajał mi ojciec. Jako dziecko zaczęły nawiedzać mnie koszmary. Co
noc krzyczałem ze strachu bo widziałem w naszym domu demoniczne
istoty, które, jak myślałem, przybyły aby mnie zabić. Próbowałem
opowiedzieć o tym innym ale nikt mi nie wierzył, nikomu zresztą nie
zależało na tym aby mi pomóc.
Jego koszmary trwały przez sześć
lat, co noc ten sam koszmar, te same krzyki. Byłem bardzo chorym
dzieckiem, które większość czasu spędzało w łóżku, skulone
jak przerażone zwierzę. Byłem przekonany, że prędzej czy później
umrę. W końcu, w wieku dziewięciu lat, po raz pierwszy w życiu,
zawołał o pomoc do Boga: „Nie chcę umierać, chcę żyć!”.
To była moja pierwsza modlitwa, choć w naszym domu nie było Boga i
nie miałem pojęcia kim On jest ani gdzie mogę go znaleźć.
Choć nie doświadczył tego od razu,
Bóg wysłuchał jego modlitwy. Minęło siedem kolejnych lat zanim
Werner poznał Petera Wieganda, młodego niemieckiego chrześcijanina,
który został powołany do ewangelizacji Austrii w tym samym czasie,
kiedy Werner skierował do Boga swoją pełną desperacji modlitwę.
Peter był pierwszym, który powiedział mu o miłości Boga. To była
dla mnie nieprawdopodobna myśl, że ktoś zwany Bogiem kocha mnie!
Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem wspomina Werner. Od
momentu kiedy postanowiłem zaufać Jezusowi moje cierpienie i
koszmary zniknęły, demony odeszły a trzeźwość umysłu powróciła.
Zostałem odmieniony. Czułem, że nie tylko mi przebaczono, ale że
zostałem uwolniony!. Musiałem dać Bogu czas i przestrzeń
aby mógł działać w moim życiu. Moje moralne i psychiczne życie
było pogrążone w chaosie.
Przez następnych siedem lat Werner
poznawał religijne zasady w Chrześcijańskim Ośrodku Młodzieżowym
w Austrii. Powoli jego życie zaczęło wracać do normy. Przełomem
była chwila, w której Werner odkrył coś bardzo ważnego –
Jezus był Żydem. W jego sercu zrodziła się niewymowna miłość do
wybranego przez Boga narodu. Zaczął się modlić o pokój w
Jerozolimie. Wróciłem do mojej rodziny, która wciąż oddana była
nazizmowi i antysemityzmowi i powiedziałem: Co uczyniliście
Żydom, czy wiecie, że Jezus był Żydem?. To było jak wybuch
granatu. Rozpętało się piekło. Oskarżano mnie o różne rzeczy;
strzelano do mnie. Wciąż mam bliznę po tym jak kula drasnęła tył
mojej głowy. Byłem prześladowany. Policja wzywała mnie bez powodu.
Było naprawdę ciężko.
Pastor Werner Oder, fot. archiwum W. Odera
***
Bóg otworzył dla
Wernera drogę wyjścia z zamętu jaki się wokół niego rozpętał.
W 1972 powołał go aby uczęszczał do szkoły biblijnej w Capernwray
w północnej Anglii. Kilka lat później Werner wraz z żoną Avril,
pochodzącą z hrabstwa Yorkshire, powrócił do Linzu gdzie żyli
normalnym w miarę dostatnim życiem przez kilka lat. Wtedy ponownie
Werner poczuł, że Bóg wzywa go by powrócił do Anglii na dalsze
studia biblijne. Ostatecznie został pastorem Chrześcijańskiej Wspólnoty
Tuckton w Bournemouth. Od tamtej pory kilka razy odwiedził Izrael i
nawiązał bardzo ciepłe relacje z żydowską społecznością w
Anglii. W odpowiedzi na wzrastającą we mnie od lat miłość do
Izraela, Bóg stworzył mi wiele możliwości przemawiania podczas dni
pamięci o Holokauście, podczas których spotkałem wielu Żydów.
Kiedyś dzieliłem się świadectwem w Londynie w obecności prawie
tysiąca ludzi, z których wielu było biznesmenami żydowskiego
pochodzenia. Jestem dobrze odbierany przez ludzi. Oni wiedzą, że ich
kocham, są otwarci i szanują mnie za moją wiarę w to, że Jezus
jest Mesjaszem.
W Austrii, każdy z
kim rozmawiał Werner udawał, że nic nie wie o antysemickiej przeszłości
swojego kraju. Panuje zmowa milczenia, która zawiązuje ludziom języki,
wyjaśnia. Pierwsze pokolenie
umarło bez skruchy i w konsekwencji przekleństwo spadło na drugie i
trzecie pokolenie. Austria mogłaby być wolnym państwem w tak wielu
aspektach, jeśliby tylko ta kwestia została rozwiązana.
Niemniej jednak Werner ma w sobie
nadzieję i głęboką miłość do swojej ojczyzny. Czuje w sercu
potrzebę głoszenia świadectwa w Linzu gdzie żył Eichmann i gdzie
Hitler chodził do szkoły. Kiedykolwiek głoszę moje świadectwo,
Bóg dokonuje niesamowitych rzeczy. Chciałbym głosić je w Linz.
Wierzę, że Pan jest w stanie stworzyć cudowny most wiodący stamtąd
do Izraela.”
|