::: English version :::
W związku ze zbliżającym się spotkaniem pt.
„W stronę pojednania” pastora
Wernera Odera z mieszkańcami Rabki, Stowarzyszenie Kulturowy Gościniec prezentuje wywiad, przeprowadzony z nim w maju 2011 r. drogą internetową.
Werner Oder – pastor Chrześcijańskiej Wspólnoty Tuckton (Tuckton Christian Fellowship) w Bournemouth w Anglii. Działa na rzecz upamiętnienia wydarzeń II wojny światowej oraz pojednania pomiędzy sprawcami a ofiarami zbrodni, jakie się wówczas dokonały. Syn austriackiego nazisty SS-Oberscharfürera Wilhelma Odera, który był wykładowcą w Szkole Dowódców Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa (szkoła Sipo-SD), mającej kształcić przyszłych funkcjonariuszy aparatu terroru III Rzeszy. Szkoła ta mieściła się w willi „Tereska” w Rabce-Zdroju, gdzie popełniano masowe morderstwa oraz nagminnie stosowano tortury.
1. Przyjeżdża
Pan do Rabki niemal po 60 latach od tamtych strasznych wydarzeń,
aby dokonać aktu pojednania. Czy nadal potrzebne są takie gesty?
Czy przez te lata, od zakończenia II wojny światowej, nie
powiedziano już wszystkiego, co należało?
Cokolwiek zostało już
powiedziane lub zrobione, ciągle nie jest wystarczające, aby uczyć
się z lekcji przeszłości i zmieniać przyszłość. Wiele rzeczy można
jeszcze dokonać w sferze polityki, aby zmieniać postawy i reakcje
ludzi rożnych narodowości.
2. Pisał
Pan w swoich artykułach o braku rozliczenia się z przeszłością w
Austrii. Byli nazistowscy zbrodniarze wojenni, po wojnie piastowali
wysokie stanowiska ciesząc się powszechnym szacunkiem społecznym.
Kary jakie ich spotkały były śmiesznie małe. Z drugiej strony, częsta
jest także postawa, o której pisze Hannah Arendt (...) młodzi
Niemcy i młode Niemki serwują nam przy każdej okazji – w
rodzaju wrzawy wywołanej przez „Dziennik” Anny Frank lub
proces Eeichmanna – histeryczne wybuchy uczuć winy, (…)
ale raczej usiłują uciec przed presją bardzo aktualnych i
rzeczywistych problemów w tani sentymentalizm. Jak powinno wyglądać
prawdziwe pojednanie? Na jakich podstawach powinno być oparte?
Po wojnie Austria była
widziana jako azyl, schronienie dla nazistów, kryminalistów wojny.
Niewielu masowych morderców stanęło przed wymiarem sprawiedliwości.
Ci, którzy nawet stanęli przed sądem nie otrzymali odpowiedniej
kary. Typowy przykład mogą stanowić dwaj ukraińscy bracia Wilhelm
i Johann Mauer (podwładni mojego ojca w Rabce), którzy mieli swój
udział w zabójstwach w Rabce i masakrze 12 000 Żydów w Stanisławowie.
Podczas pierwszej rozprawy uniewinniono ich. Po 2-giej rozprawie
otrzymali 8-12 lat więzienia, z czego odsiedzieli kilka miesięcy, po
czym ich zwolniono, bez żadnego wytłumaczenia. Niektórzy mówią,
że młodzi Niemcy wyrażają tani sentymentalizm i słabe potępienie
dla tego co zrobili ich dziadowie, przynajmniej jednak było to jakieś
publiczne potępienie. Austria jednak do dnia dzisiejszego (z
nielicznymi wyjątkami) nigdy nie przyznała się do faktu, że
Austriacy brali udział w holokauście i nie wzięła odpowiedzialności
za, popełnione przez nich, przestępstwa przeciwko ludzkości.
Prawdziwe pojednanie może rozpocząć się jedynie poprzez prawdziwe
chrześcijańskie nauczanie, które zakłada, że Bóg stworzył
wszystkich ludzi równymi; czarny ma taką samą wartość jak biały,
Aryjczyk nie jest lepszy od Żyda a Austriak od Polaka itd. Jedynie
przez nauczanie, że Bóg stworzył wszystkich ludzi na swe podobieństwo,
możemy wytworzyć wzajemny szacunek i akceptację.
3. O
tym co pamiętamy z przeszłości decydują nasze dzisiejsze
problemy stwierdził kiedyś francuski socjolog Maurice
Holbwachs. Jakie są współczesne problemy Austrii i Niemiec w
kontekście pamięci o II wojnie światowej?
Problemy Austrii i
Niemiec to problemy Europy, gdzie narody nie nauczyły się z lekcji
przeszłości. Zapominanie (lub zamiatanie pod dywan) jednej z największych
tragedii XX i XXI wieku, tzn. Holokaustu, ma swoje skutki w
neonazizmie i międzynarodowym antysemityzmie. Oto dziwny paradoks mówienia
i czytania o niemieckich nazistach z jednej strony a obserwowanie międzynarodowych
animozji względem Izraela z drugiej. Cynicy powiadają,
„historia dowodzi, że człowiek niczego się nie nauczył z
historii.”
4. Pisał Pan o
swoim ojcu, jako o tym, który przyniósł do domu zło. Proszę
opowiedzieć jakim był człowiekiem oraz jakie były jego losy po
wojnie?
Osobom, którym udało
się ocaleć w Rabce, zgłosili mego ojca austriackiej policji oraz
Simonowi Wiesenthalowi. Został on aresztowany i skazany na 6 miesięcy
„ciężkich robót”, co praktycznie znaczyło pracę w
sekretariacie więziennym. Podczas rozprawy polski rząd zabiegał o
jego ekstradycję, co było efektywnie blokowane przez organizację o
nazwie „ODESSA”. Po zwolnieniu z więzienia, w 1952 r.,
zamieszkał z moją matką. Był człowiekiem zimnym, stosującym
przemoc, nieodpowiedzialnym, niezdolnym do utrzymania stałego
zatrudnienia i tym samym zadbać o rodzinę. Cieszył się, że
traktowano go z „honorem”, chociaż na to nie zasługiwał.
Zostawił nas w 1955 r. i odszedł z inną kobietą. W latach 1968-69
Wiesenthal zebrał nowe dowody przeciwko niemu. Kiedy otrzymał
wezwanie do sądu w 1970 r. zmarł na atak serca. Został pochowany w
nieoznaczonym grobie.
5. Poruszył
Pan temat „ODESSY”. Proszę opowiedzieć coś więcej na
temat tej organizacji.
Ponieważ większość
Austriaków sympatyzowała z Hitlerem, sympatyzowała także z
„bohaterami”, których Amerykanie, Żydzi i Brytyjczycy
„niesłusznie” nazywali przestępcami. Członkowie ich
rodzin, a także sąsiedzi, przyjaciele, nauczyciele, księża,
prawnicy, policjanci, rolnicy, gospodynie domowe robili wszystko co
mogli, aby zamaskować fakty i ukryć prawdę. Członkowie
„ODESSY” pomogli mojemu ojcu w zwolnieniu z więzienia.
Ksiądz katolicki Aloys Hudal używał ofiar pieniężnych kościoła,
by finansować ucieczki przestępców – nazistów. Gospodyni
domowa, która była sekretarką Wilhelma Rosenbauma w szkole w Rabce,
broniła mojego ojca przed sądem, po zaaranżowanym spotkaniu w górach
w Austrii z innymi członkami „ODESSY”.
Wiedziałem z dzieciństwa
o „ODESSIE” jako o „DIE SPINNE” („Pająku”),
określeniu nadanym tej organizacji, która była jak wielka pajęczyna
konspiracji, sięgająca od Argentyny po Hiszpanię, Włochy, Niemcy
itd. (historia ta jest opisana w mojej ostatniej książce
„Walcząc z demonami nazizmu” – „Battling Nazi
Demons”)
5. Czy ojciec
rozmawiał kiedyś o tym, co robił podczas wojny i czy w jego
wspomnieniach pojawiała się Rabka?
Nigdy nie opowiadał o
tym, co robił w czasie wojny ani nie wspominał o Rabce.
7. Proszę
opowiedzieć o Pańskich spotkaniach z ofiarami Holokaustu. W jakiej
atmosferze one się odbywają, jakie trzeba przełamać bariery i
jakie są ich efekty.
Trudności mają dwa
źródła:
a) zawsze jest trudno
tym, którzy przeżyli holokaust spotkać się z kimś takim jak ja,
który jest dla nich reprezentantem wszystkiego co wiążą ze złem.
Wielu z nich płynnie mówi po niemiecku, ale nie posługuje się tym
językiem ani nie chce by w tym języku do nich mówiono.
b) dla mnie zawsze jest trudno spotkać
tych, którzy zostali tak strasznie potraktowani przez „mój naród”.
Widzę, a nawet czasami odczuwam ich cierpienie. Trudno jest panować
nad emocjami.
To co łamie bariery
to miłość jaką mam dla nich, którzy przeżyli. To topi ludzkie
serca. W wielu przypadkach mam przyzwolenie, by wziąć ich w ramiona,
wielu płacze. W wielu przypadkach zostajemy przyjaciółmi, mam
zaproszenie, aby ich odwiedzić, gdy jestem w okolicy. To nigdy nie
przestanie mnie zadziwiać, to prawdziwy cud od Boga, to prawdziwe
pojednanie.
8. Pisze Pan o doświadczeniu
zła jako destruującej siły, jawiącej się nawet w postaci demonów.
Wspomniana wyżej Hannah Arendt także przez wiele lat uważała, że
zło ma charakter radykalny. Zmiana jej poglądów nastąpiła w
czasie procesu Adolfa Eichmanna w Jerozolimie, po którym pisała: To
prawda, że uważam obecnie, iż zło nigdy nie jest
„radykalne”, a tylko skrajne i że nie posiada ono żadnej
głębi ani jakiegokolwiek demonicznego wymiaru. Może ono wypełnić
i spustoszyć cały świat, bo rozprzestrzenia się jak grzyb porastający
powierzchnię. „Urąga myśli” (…) gdyż myśl próbuje
dotrzeć na pewną głębokość, sięgnąć do korzeni, w momencie zaś,
gdy zajmie się złem, jałowieje, bo dotyka nicości. Na tym polega
„banalność zła”. Jedynie dobro posiada głębię
i może być radykalne. Jaka jest Pana opinia na temat tezy o
„banalności zła”?
Hannah Arendt jako
polityk i teoretyk pokazuje niezrozumiałe stanowisko wobec zła, które
niszczyło jej naród. W odpowiedzi, zapytuję „jak zło typu
narodowego socjalizmu, który prawie ‘opanował całą ziemię’
zamordował 6 mln Żydów, zniszczył kulturę i cywilizację, może
być określane jako ‘coś powierzchniowego’? Jak ludobójstwo
w Rwandzie, Sudanie czy Bośni może być widziane jako coś, co nie
pochodzi z głębi ludzkich serc’? Zło w tych przypadkach ma
charakter niczyj inny jak demoniczny, inspirowany przez samo piekło.
Nie jestem w stanie widzieć tego inaczej. Na wmurowanej
tablicy w szkole gimnazjalnej, do której uczęszczał w 1895 r. Adolf
Hitler (niedaleko mego miasta w Austrii), jest napis; „Nie
dobro, lecz śmierć i zniszczenie przyniósł milionom”.
8. Czy
jednak ta powierzchowność nie jest najbardziej przerażająca w
refleksji nad naturą zła? Arendt mówi, że zbrodnie II wojny światowej
w przeważającej części popełniali zwykli ludzie, którzy w
innych okolicznościach najprawdopodobniej wiedliby normalne życie.
Ostrzega, że zwykła bezmyślność, lenistwo, konformizm w połączeniu
z zakłamaniem mogą dać katastrofalne skutki.
Najlepszym sposobem na
skonfrontowanie własnego strachu jest stawienie czoła rzeczywistości.
Wyobrażenie sobie zła jako czegoś odległego wywoła konsternację,
gdy objawi się u bliskiego sąsiada czy brata. Sloganem fanatyków
klubu „Wisła” (wielu z nich jest neonazistami) jest
„dzisiaj wróg – wczoraj brat”. Wczoraj byli braćmi,
dziś są wrogami - tak jak w erze nazizmu. Obserwacje Arendt są
odzwierciedleniem powiedzenia Edmunda Burke’a: „zło
rozwija się, gdy dobrzy ludzie nic nie robią”. Kwestią nie
jest to, czy zło jest obecne na powierzchni czy też jest głęboko
ukryte, ważne jest, by odnajdowano sposób przeciwstawiania się temu
złu, niezależnie od tego, na jakim jest poziomie.
Dziękuję za rozmowę
Jan Ceklarz
Stowarzyszenie Kulturowy Gościniec
|