Zuzia lalka nie duża ale za to bardzo długa…


Agata Stasik

„Zuzia lalka nie duża i na dodatek cała ze szmatek” – śpiewały kiedyś Fasolki. Czy Twoje lalki to właśnie takie Zuzie? 
 
Raczej nie. Zuzie to pulchniutkie dziewczynki z włóczkowymi włosami, moje lalki to zwykle wysmukłe, powabne postaci. Łączy je jednak fakt, że można się do nich przytulać i są najlepszymi powierniczkami sekretów. 
 

Czy te lalki (zabawki) mają jakąś swoją nazwę? 

 
Oczywiście, że mają. Ten typ zabawek nazywa się Tilda i jest to tak naprawdę nazwa skandynawskiego wzornictwa inspirowanego tamtejszą sztuką ludową i folklorem. Pomysłodawczynią Tildy jest Tone Finnanger z Oslo, autorka kilku książek na temat szycia i dekorowania wnętrz. Tildowe lalki mają pewna charakterystyczna rzecz – skrzydła dzięki którym wyglądają jak anioły. Od dłuższego czasu jestem wielką pasjonatką i miłośniczką stylu skandynawskiego. W szczególności upodobałam sobie surowy wystrój wnętrz, naturalne tkaniny, pobielone meble. Częścią tego stylu są właśnie, prezentowane w Ikea, lalki o wydłużonym kształcie. Bardzo mi się spodobały oglądane w katalogach wnętrzarskich prezentujących styl skandynawski, dlatego chciałam zacząć szyć podobne.

Skąd wziął się pomysł aby szyć właśnie takie zabawki?

W dzisiejszych czasach internet stał się główną kopalnią wiedzy i inspiracji. Tak było i w tym przypadku. Pomysł podpatrzyłam na szwedzkich i norweskich blogach tematycznych. Wiele ciekawych wykrojów znalazłam również na japońskich stronach internetowych. Później zaczęłam je sama wymyślać i modyfikować, tak powstały koty i misie, którym zmieniłam wkład ze zwykłego poduszkowego na pachnący susz lawendowy.

Jakie materiały są potrzebne aby powstała taka lalka?

Przede wszystkim wkład poduszkowy, którym wypycham lalki. Jednak w przypadku zapachowych misiów i kotów są to również lawenda i melisa.

Opisz proces przygotowywania takiej lalki…

Najpierw powstaje pomysł w mojej głowie, jak dużą lalkę chciałabym uszyć i jaką będzie miała sukienkę, następnie dobieram materiały i odrysowuje wykrój. Później szyję osobno tułów i głowę, ręce i nogi. Każdą część wypycham wkładem poduszkowym, a następnie zszywam całe ciało razem. Szyję kaftanik, spódnice i doszywam je do lalki. Na końcu zawieszkę i skrzydła. Na samym końcu doklejam włosy z wełny czesanki i maluję twarz. Właśnie niedawno szyłam 50 takich lalek dla znajomej pary narzeczonych, którzy chcą je rozdawać gościom weselnym na pożegnanie. 

A jak to było z nauką szycia…?

Od zawsze lubiłam prace ręczne. Najpierw próbowałam malarstwa, później wyplatanie bransoletek, szyć próbowałam jeszcze w gimnazjum wszywając szerokie kliny z kolorowych materiałów do moich jeansów. Później szyłam trochę ręcznie, ale nie znałam techniki, więc było to bardzo nie dokładne. 

Niecały rok temu przeprowadziliśmy się z mężem do własnego domu (wcześniej mieszkaliśmy z teściami). Okazało się, że aby skrócić spodnie musimy jechać do teściowej - krawcowej. Wtedy poczułam, że najwyższa pora nauczyć się porządnie szyć na maszynie. Poprosiłam teściową i jej mamę o kilka lekcji. Początkowo chodziło tylko o podszywanie spodni, jednak już kilka tygodni później wiedziałam, że to moja największa pasja.

Co jeszcze szyjesz?

Przeróżne rzeczy. Poszewki na poduszki, obrusy, zasłony, ekologiczne torby na zakupy, woreczki na drobiazgi, podróżne woreczki na bieliznę, organizery do szuflad. W zależności co mi przyjdzie do głowy. Ostatnio uszyłam trzy regionalne stroje. To pierwsze moje spotkanie z odzieżą regionalną, mam nadzieję, że nie ostatnie ponieważ spodobało mi się haftowanie gorsetów.

Na twojej stronie znaleźć można nazwę, która powtarza się także na metkach wszywanych w Twoje prace…

Tak, Kura -D. czyli kura domowa. Właściwie wzięła się stąd, że mój mąż śmiał się, że skoro zaczęłam już szyć na maszynie, piorę, sprzątam i gotuję to jestem prawdziwą kurą domową. Ale to raczej nie prawda, bo pań które sprzątają, gotują i piorą jest sporo ale tylko nieliczni zajmują się wzornictwem Tilda (śmiech).

Kto jest odbiorcą Twojej pracy, dla kogo są przeznaczone i gdzie można je zobaczyć?

Odbiorcami są głównie pasjonatki takie jak ja, ale z mniejszymi zdolnościami do prac ręcznych. Jak wiadomo od kilku lat panuje moda na wnętrza w stylu skandynawskim, (niewątpliwie wielki wpływ miała IKEA ale nie tylko). Wiele osób wraca do spokojnego, surowego wystroju aby odnaleźć spokój i harmonię, dlatego szuka przedmiotów wykonanych z naturalnych materiałów, niesztampowych, oryginalnych. Moje produkty są dostępne głównie drogą internetową. Najwięcej z nich widać na moim blogu kura-d.blogspot.com oraz blogu http://fairy-house.blogspot.com. W Rabce, gdzie mieszkam, najłatwiej zobaczyć je u mnie w domu.

Agata Stasik


agastasik@gmail.com

kura-d.blogspot.com

http://fairy-house.blogspot.com

     


opracowała Katarzyna Ceklarz