Barbara
Puterla-Słuszkiewicz
Dwór rabczański i jego
zabudowa, właściciele i poddani oraz stosunki pańszczyźniane
w XVI–XVIII w.
Temat właścicieli Rabki poruszył
już na łamach „Zeszytów Rabczańskich” dr hab.
Jerzy M. Roszkowski. Niniejszy artykuł ma na celu rozszerzenie
opisu historycznego poprzez podanie kontekstu rodzinnych
koligacji wśród rodów szlacheckich związanych własnościowo
z Rabką. Określone zostały także zależności społeczno-ekonomiczne
pomiędzy właścicielami Rabki, a ludnością chłopską. Na końcu
przedstawiono opis budynków należących do założenia
dworskiego, zaczerpnięty z dokumentu z 1726 r. opisującego
rabczański dwór. Spis ten stanowi dokument z historii dworu,
zniszczonego w 1945 r. Dla Rabki budynek ten był istotny, gdyż
stanowił siedzibę Juliana Zubrzyckiego – twórcy
uzdrowiska, a następnie prywatnego Sanatoryjnego Gimnazjum Męskiego
dra Jana Wieczorkowskiego.
Sytuacyjny plan dworu w Rabce. Fragment Szkicu polowego z 1857 r.
Zbiory Archiwum Narodowego w Krakowie, sygn. 29/280/462
Piotr
Sadowski
Kampania wrześniowa 1939 roku w
okolicach Rabki – cz. 2
Zajęcie Rabki przez Niemców po
południu 2 września 1939 r. nie oznaczało końca walk w tym
rejonie. Oddziały polskie, mimo że zmuszone do porzucenia głównej
pozycji obronnej, przebiegającej na przedpolach Chabówki i
Jordanowa, nie zostały pobite. Dowodzący tym odcinkiem obrony
płk dypl. Stanisław Maczek zamierzał realizować wytyczne dowódcy
Armii „Kraków”, gen. bryg. Antoniego Szyllinga i opóźniać
nieprzyjaciela na linii Myślenice – Dobczyce. Utrzymanie
frontu beskidzkiego było niezwykle ważne. Główne zadanie
niemieckiej 14. Armii (dowódca: gen. płk. Wilhelm List)
obejmowało bowiem „dążenie do okrążenia sił
nieprzyjaciela znajdujących się w Galicji Zachodniej, nad Wisłą
w rejonie Krakowa”. Szczególna rola w tym miała przypaść
XVIII. (XXII.) Korpusowi Armijnemu, który miał wykonać
natarcie z obu stron Tatr w kierunku Wisły, na Kraków oraz na
wschód od niego.
Fot. 1. Żołnierze 138. pułku strzelców górskich przy tankietce TKS,
prawdopodobnie z 61. kompanii czołgów
rozpoznawczych, straconej w czasie
działań opóźniających pod Kasiną Wielką 4 września 1939 r.
Uzbrojenie tankietki stanowił karabin maszynowy, który został
zdemontowany przypuszczalnie podczas
opuszczania pojazdu przez załogę
(Bundesachiv)
Dawid Golik,
Zbigniew Jarosz
Akcje zbrojne Oddziału
Partyzanckiego AK „Mszyca” ppor. Jana Stachury
„Adama”
Historia Oddziału Partyzanckiego
Armii Krajowej (AK) „Mszyca” rozpoczyna się na przełomie
1943 i 1944 r. i wiąże bezpośrednio z losami pierwszego w
Inspektoracie AK Nowy Sącz oddziału partyzanckiego Armii
Krajowej o kryptonimie
„Wilk”. Oddział ten powstał latem 1943 r. i składał
się w dużej części z konspiratorów z rejonu Mszany Dolnej,
na których czele stanął szef Kierownictwa Dywersji (Kedywu) w
inspektoracie, por. Władysław Szczypka „Lech”, a
jego zastępcą został ppor. Jan Stachura „Adam”.
Do grupy tej dołączali z czasem kolejni partyzanci, w tym związani
z Waksmundem członkowie rozbitej wcześniej placówki
Konfederacji Tatrzańskiej kpr. Józefa Kurasia
„Ognia”, który też został podoficerem-szefem,
czyli kwatermistrzem „Wilka”. Po tragicznej śmierci
„Lecha”, która nastąpiła 28 września 1943 r. w
wyniku nieostrożnego posługiwania się bronią przez jednego z
partyzantów, dowództwo nad oddziałem objął lubiany przez
podwładnych ppor. „Adam”. Został on jednak po
niecałych dwóch miesiącach zastąpiony przez por. Krystyna Więckowskiego
„Zawiszę” – zawodowego oficera, wcześniej
m.in. komendanta Obwodu AK Nowy Targ i zaufanego człowieka
inspektora, który miał za zadanie z opartej na koleżeństwie
i autorytecie dowódców grupy, uczynić karne i sprawne
„leśne wojsko”.
Fot. 2. Partyzanci z oddziału ppor. Jana
Stachury przed schroniskiem na Luboniu Wielkim.
Od lewej Kazimierz
Grzesiak „Grot”, Wojciech Krasuski „Jurek”, Władysław
Rogowiec „Witold”,
Roman Medwicz „Morski”, Edward
Palarczyk „Jeleń II” i nad nimi Jerzy Krasuski
„Zbyszek”
oraz Kazimierz Piastowski „Pancerny” (ze
zbiorów Pawła Lisowskiego)
Krystyna
Kachel
Teatr Lalek „Rabcio”
w drodze do własnej siedziby
Niniejszy artykuł powstał
podczas przygotowań do 70. rocznicy istnienia Teatru Lalek
„Rabcio”. Jubileusz, który przypada na 2019 r.,
zobowiązuje do przedstawienia jak najpełniejszej panoramy
dziejów pierwszej zawodowej sceny teatralnej na Podhalu. Nie
jest to jednak monografia, ale historia „Rabcia” z
perspektywy warunków lokalowych, w jakich teatr powstawał i
rozwijał się. Wybrany kontekst wiąże się z faktem, że o
poziomie artystycznym rabczańskiego zespołu teatralnego pisano
wiele, pomijając jednak kwestię ciężkiej sytuacji
materialnej, utrudniającej pracę. Historia teatralnych budynków
przedstawiona została poprzez osoby dyrektorów, ponieważ to głównie
oni zmagali się z trudnościami materialnymi teatru.
Instytucja teatralna nazywana
obecnie „Rabciem” powstała jako teatr amatorski i
jako taki działała w latach 1949–1954, określana:
Teatrzykiem Kukiełek, Teatrem Lalki Wydziału Pedagogicznego
Zespołu Sanatoriów w Rabce, Teatrem Lalek
„Rabcio-Zdrowotek” czy Podhalańskim Teatrem Lalek.
W 1954 r. przekształciła się w zespół zawodowy.
Uregulowanie formy prawnej przyniosło nową nazwę:
Stowarzyszenie Teatru Lalek „Rabcio-Zdrowotek”.
Nazwa ta obowiązywała do 18 marca 1959 r., kiedy to Urząd
Spraw Wewnętrznych Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej
(PWRN) w Krakowie zatwierdził zmianę statut stowarzyszenia, w
tym nową nazwę: Teatr Lalek „Rabcio-Zdrowotek”. W
1971 r. doszło do upaństwowienia teatru i kolejnej zmiany
nazwy na Państwowy Teatr Lalek „Rabcio-Zdrowotek”.
W sezonie teatralnym 1972/1973 teatr rezygnował ze
„Zdrowotka”, stając się Państwowym Teatrem Lalek
„Rabcio”. Od roku 1992 teatr podlegał Urzędowi
Wojewódzkiemu w Nowym Sączu, przyjmując wówczas obowiązującą
do dziś nazwę: Teatr Lalek „Rabcio”. W 1999 r.
instytucja przeszła pod zarząd Starostwa Powiatowego w Nowym
Targu.
Fot. 3. Budowa nowej siedziby teatru, stan na 2018 r. Fot. J. Ceklarz
Katarzyna
Ceklarz
Póty młyn miele, póki wody
staje. Historia młynu rodziny
Szynalików w Mszanie Dolnej
W XIX w. w większości wsi
usytuowanych po północnej stronie Gorców funkcjonowały
wiejskie urządzenia przemysłowe jak młyny, folusze, olejarnie
i tartaki. Na terenie należącym niegdyś do klucza porębskiego
młynów wodnych było jedenaście. W
pozostałych zagórzańskich wsiach, niewchodzących w skład
klucza, młyny również funkcjonowały, np. jak podaje etnograf
Piotr Kaleciak (1915–1978), w roku 1880 w Kasinie Wielkiej
działało ich pięć. W okresie międzywojennym istniały już
tylko dwa z nich oraz dwa wiatraki, po II wojnie światowej nie
pozostał żaden. W Kasince Małej w 1765 r. działały trzy młyny,
z których największą sławą cieszył się młyn Pod Górą,
usytuowany na lewym orograficznie brzegu Raby, u podnóża
Szczebla. Kolejny młyn w tej wsi zlokalizowany był na tzw. Śląskiej
Zagrodzie. Budynek przetrwał do roku 1926. W Mszanie Dolnej
funkcjonowały dwa młyny, jeden z nich usytuowany nad potokiem
Szklanówka, a drugi na Zarabiu, przy sztucznie wykopanej młynówce.
Młyn ten od pokoleń należy do rodziny Szynalików.
Fot. 4. Młyn Szynalików w Mszanie. Fot. K. Ceklarz
Dorota
Majerczyk
Repertuar i formy kolędnicze w
Rabce-Zdroju i okolicach
Termin „kolęda”
pochodzi z języka łacińskiego (calendae) i oznacza
„rzeczy, które mają być ogłoszone”. Nowe
znaczenie termin ten zyskał w IV w., kiedy w Rzymie zaczęto
obchodzić święta Bożego Narodzenia. Wieścił narodziny
Zbawiciela Świata. W kulturze Słowian słowo „kolęda”
pojawiło się w późnym okresie wspólnoty prasłowiańskiej,
około VI–VIII w. n.e. Zjawisko kolędowania, w sensie śpiewania
kolęd, odnotowano na terenach słowiańskich już w X w., ale
ustalenie znaczenia słowa „kolęda” jako pieśni
religijnej (chrześcijańskiej) nastąpiło dopiero w XIX w.
Wcześniej pieśni tego typu określano mianem
„synfonii”, „rotuł”,
„kantyczek” i ogólnie „pieśni nabożnych”.
Geneza obrzędu kolędowania sięga
zimowych świąt starożytnego Rzymu, które w późniejszych
czasach historycznych, po różnych fazach przemian,
rozprzestrzeniły się dzięki przodkom Rumunów (ludności
tracko-romańskiej) do kultury Słowian. Za ich pośrednictwem
zwyczaje i wierzenia związane z tymi świętami trafiły do
Europy Wschodniej, ulegając po drodze różnym przeobrażeniom
i nawarstwieniom, płynącym z lokalnych tradycji. W tradycji
staropolskiej, a zwłaszcza w ludowej, kolędowanie trwało od
św. Szczepana (26 grudnia) do święta Trzech Króli (6
stycznia), a w niektórych regionach Polski nawet do Matki
Boskiej Gromnicznej (2 lutego).
Fot. 5. Grupa kolędnicza
„Trzej królowie” na dziedzińcu starego kościółka.
Fot. J. Sierosławski, zbiory Muzeum im. Wł. Orkana w Rabce-Zdroju
Małgorzata
Oleszkiewicz
Najstarsze rabczańskie palmy
wielkanocne w zbiorach Muzeum Etnograficznego im. Seweryna
Udzieli w Krakowie
Współcześnie, wiosną, przed
Świętami Wielkanocnymi w całej Polsce na targowiskach, w
sklepach, w marketach, pojawiają się w dużych ilościach
wielobarwne, podłużne, kwiatowe kompozycje – tzw. palmy
wielkanocne. Kupowane są po to, aby w Niedzielę Palmową zanieść
je do kościoła, poświęcić, a następnie w domu, najczęściej
po wstawieniu do wazonu, wykorzystać jako świąteczny element
dekoracyjny. Jednocześnie w ten dzień, niemalże w każdej
parafii odbywają się konkursy na palmy wielkanocne. Uczestnicy
konkursów prześcigają się, a to w zgodności z lokalną
tradycją, a to w maestrii wykonania bibułkowych kwiatów, a
najczęściej w wysokości palmy. Najsłynniejsze konkursy, które
zresztą w ciągu lat przekształciły się z uroczystości kościelnych
i przeglądów konkursowych w duże imprezy folklorystyczne,
znane nawet poza granicami kraju, odbywają się w Łysych na
Kurpiach, Lipnicy Murowanej i Rabce-Zdroju. W konkursie odbywającym
się od 1958 r. w Lipnicy Murowanej najważniejszym elementem
jest wysokości palm. W kategorii palm najwyższych, czyli powyżej
22 metrów wysokości, rekordową była palma z 2011 r., która
mierzyła 36,04 m. Konkurs na najpiękniejszą palmę wielkanocną
w Rabce-Zdroju organizowany jest corocznie przez Muzeum im. Władysława
Orkana od roku 1958. Pierwszy z nich miał miejsce 30 marca 1958
r., w Szkole Podstawowej nr 2.
Fot. 6. Rabczańskie palmy ze zbiorów Muzeum Etnograficznego
im. S. Udzieli w Krakowie. Fot. M. Wąsik
Paweł
Franczak
Geologiczne sekrety Lubonia
Wielkiego
Każdego roku rzesze turystów
udają się na dłuższy bądź krótszy urlop na południe
Polski, w kierunku Tatr. Zdecydowana ich większość podąża
samochodem, jadąc wijącą się dnem doliny Raby
„Zakopianką” (droga E7). Podróżując w kierunku
Zakopanego i innych podtatrzańskich miejscowości, przejeżdżają
przez Beskid Wyspowy, w którym dominują „góry
wyspowe”. Za Myślenicami dolina Raby wyraźnie zwęża się,
by – po przejechaniu przez Stróżę – ponownie ulec
rozszerzeniu. Wówczas na horyzoncie pojawia się pierwsza z
„wysp” Beskidu Wyspowego – Szczebel (976 m
n.p.m.). Podążając dalej, podróżni pozostawiają Szczebel z
boku i docierają do podnóża kolejnej, jeszcze wyższej
„wyspy” – Lubonia Wielkiego, którego szczyt
wznosi się na wysokości 1022 m n.p.m. Biernatka (dawna
nazwa Lubonia Wielkiego) widziana z doliny prezentuje się jako
porośnięta lasem, stożkowata stroma góra, zwieńczona wieżą
radiowo-telewizyjnego ośrodka nadawczego. Pod koronami drzew
kryją się wyjątkowe w skali Karpat Zachodnich obiekty
przyrody nieożywionej – sekrety geologiczne Lubonia
Wielkiego.
Fot. 7. Gołoborza. Fot. K.
Ceklarz
Beata
Śliwińska, Janusz Hałuszka, Hubert Kaminiarczyk
Doktor Jerzy Żebrak –
wspomnienia
Jerzy Żebrak urodził się 6
listopada 1933 r. we wsi Tczyca w powiecie miechowskim. Po
zdaniu matury w Liceum Ogólnokształcącym w Miechowie nie
dostał się na studia medyczne w Krakowie, czego przyczyną było
pochodzenie ze stosunkowo zamożnej rodziny chłopskiej i
uznanie go za „niepewny element”. Ukończył więc
najpierw kursy felczerskie, a następnie studia medyczne,
uzyskując w 1958 r. dyplom lekarza na Akademii Medycznej we
Wrocławiu. W grudniu 1958 r. wraz z żoną Krystyną –
nauczycielką, przyjechał do Rabki i został zatrudniony w
kierowanym przez doktora Jana Rudnika (1922–1986) Dziecięcym
Ośrodku Sanatoryjno-Prewencyjnym (Obecnie Instytut Gruźlicy i
Chorób Płuc Oddział Terenowy w Rabce-Zdroju). Jerzy Żebrak
wyobrażał sobie – jak to przedstawia we wspomnieniach
– że zrobi tu specjalizację z pediatrii i wyjedzie do większego
miasta. Stało się inaczej, związał się z Rabką na całe życie.
W 1962 r. uzyskał specjalizację z pediatrii, w 1965 r. z
pulmonologii dziecięcej, w 1968 r. stopień doktora nauk
medycznych.
8. Jerzy Żebrak podczas promocji swojej książki
„Zadziwienia”, Rabka-Zdrój 2010. Fot. J. Ceklarz
Magdalena
Klimaszewska-Kroh, Antoni Kroh
Kurs przewodnicki ogromnie nam
pomógł
[…] Podstawowa wiedza o
regionie, której przecież nie wynieśliśmy ze studiów, stała
się dla nas artykułem pierwszej potrzeby. Była jak znajomość
alfabetu czy innych pojęć, niezbędnych w kontaktach z
otoczeniem. Jakby siatka współrzędnych, układ pól na mapie,
które przez całe późniejsze życie trzeba wypełniać szczegółową
wiedzą i wpasowywać w wiedzę już opanowaną, aby pod koniec
stwierdzić, że białych plam jest wciąż o wiele więcej niż
tych wypełnionych i już nigdy się ich nie zakoloruje.
[…] Zdobywanie owej wiedzy, niezbędnej do sensownej pracy
w regionie, trwałoby znacznie dłużej i odbywałoby się o
wiele większym wysiłkiem, gdyby nie kurs przewodników
beskidzkich zorganizowany przez PTTK w Rabce. Ówczesny Oddział
bardzo dobrze pracował. Integrował krajoznawców, wytrawnych
turystów górskich, działając także z młodzieżą i ludźmi
takimi jak my, którzy chcieli jak najwięcej wiedzieć. Zapisy
na kurs przewodników ogłoszono jakby dla nas, bo wkrótce po
naszym przyjeździe. Dziękujemy najgoręcej! Tak się składa,
że z pięćdziesięcioletnim opóźnieniem. Ale nasza wdzięczność
nic a nic nie wyblakła.
Fot. 9. Magdalena i Antoni Kroh. Fot. J. Ceklarz
|