Nie narzekać na rabczański
poziom, jak na miasto tej wielkości i tak dużo się dzieje, a
ludzi chcących realizować swoje zamierzenia jest sporo. Takie
były jego założenia i obserwacje. Co nie znaczy, że wszystko
należy pochwalać i wszystkiemu przyklaskiwać. W swoich
recenzjach, zwłaszcza tych sprzed choroby umiał pięknie
pochwalić ale też taktownie wytknąć błędy. Kultura według
niego w Rabce ma się nawet nieźle, co napisał w specjalnym
numerze „Wiadomości Rabczańskich” (wrzesień 2010)
podsumowując swoją z nią przygodę.
Rabce potrzebny jest redaktor z
prawdziwego zdarzenia. Recenzent, krytyk, motywator, taki, co to
umie pochwalić i zganić, a sam prezentuje swój punkt
odniesienia wobec którego dokonuje ocen. Henryk Urbanowski jest
kolejną taką osobą, która odeszła przedwcześnie. 15 lat
temu za szybko „miną się” Kazimierz Strachanowski.
Jego teksty w „Wiadomościach Rabczańskich” były
rzeczową i odważną dyskusją o sprawach lokalnych. Heniek też,
w swoich osądach i analizach, w wielu sprawach miał ważne
rzeczy do powiedzenia. Sporo osób z tego korzystało podczas
prywatnych rozmów. Publicystycznie jednak był mniej bezpośredni
niż „Strach”, bardziej ograniczony okolicznościami.
Pewien ogólny kształt strony internetowej, gdzie publikował
swoje teksty, był założony odgórnie. Heniek zgodził się na
pozytywną i bezkonfliktową formę opisu, co potwierdził on i
jego pracodawczyni publicznie, podczas konferencji o roli prasy
lokalnej. Większym problemem była jego własna wewnętrzna
cenzura, wynikająca z obawy, co i w jaki sposób można napisać
żeby nie obrazić którejś z rabczańskich koterii, będąc na
posadzie, bądź co bądź, urzędnika gminnego. Rabka ma różne
oblicza, w jego pracy przeszkadzało mu najbardziej to małomiasteczkowe,
w którym zdanie napisane nieostrożnie staje się kamieniem
obrazy. Gdzie teksty brane są zbytnio do siebie, gdzie brakuje
dystansu i refleksji.
Heniek wywarł wpływ na liczną
grupę ludzi. Sporo ich było wtedy na przedstawieniu. Ludzi
wartych uwagi, przynajmniej według niego. Sam mówił podczas
prelekcji o dworach w styczniu 2010, że w Rabce najważniejsi są
dla niego ci, którzy są nosicielami wartości. Te
przedyskutowane godziny, poruszone tematy, pozostawione wnioski
są niezwykle cenne dla, ubogiej skądinąd, mierzwy kultury. Będąc
krytykiem życia kulturalnego Rabki, przyjął rolę osoby
upominającej się o możliwie wysoki jego poziom. Stworzył
szeroką społeczność znajomych, w skład których wchodzili
ci najbardziej zaangażowani w to, co działo się w Rabce. Do
jego przyjacielskiego kręgu osób, w którym dobrze się czuł
i często o nim wspominał, należała Wanda Czubernatowa z którą
dzielił wiele pasji, Anna Mlekodaj czy Piotrek Kuczaj. A poza
nimi, to kogo tam nie było...
Nie przejmuj się, gdy myśl
nie wzlata
Nie musisz wyglądać tak chmurnie
Poezja może być głupkowata
Choć autor nie powinien być durniem
8 marca 2011 roku w świetlicy
Szpitala Miejskiego w Rabce- Zdroju odbyła się prapremiera
sztuki „Cafe Berdyczów” złożonej z „garików”,
czyli aforyzmów Igora Gubermana, których tłumaczenia z języka
rosyjskiego i wyboru dokonał Henryk Urbanowski.
Po co dziś ludziom słówek
szelest?
Z poezji nikt nie ma korzyści.
Lecz wszystko co poezją nie jest
Niknie po śmierci jak z drzew liście
By wyjść na światło z głębi
mroków
Poczuć, jak wieje wiatr swobody
Do martwych poetów i proroków
Lubią przytulać się narody
W przedstawieniu wystąpili członkowie
„Sceny A Dwa” działającej
w ramach Towarzystwa Miłośników
Teatru im. Heleny Modrzejewskiej z Zakopanego:
Szlomo poeta I – Krzysztof Michno
Mojsej poeta II – Jerzy Tawłowicz
Nikołaj Charłampowicz właściciel lokalu – Piotr Bies
Agrafiena Porfiriewna żona Nikołaja - Grażyna Syrzistie
Życie zaskakuje i dziwnie się
plecie
Co rusz to paradoks lub trudny dylemat
Bez kobiet nie ma życia na tym świecie
A po ożenku wcale życia z nimi nie ma
oraz jako Marusia ich zamężna
córka – Helena Cholewa
Nie na próżno piję wino dzień
za dniem
Wiedząc jak mocna bywa jego władza
Wino łagodnie prowadzi mnie w głąb mnie
Gdzie po trzeźwemu aż boję się chadzać
didaskalia czytał Henryk
Urbanowski
O tych co niby męczyli się na
krzyżu
Epoka nasza w pamiętniki jest bogata
A księga o tym jak męczony był Chrystus
Najczęściej wstęp albo posłowie ma Piłata
Według intencji autora w
spektaklu miał także uczestniczyć judeochrześcijański Bóg
i publiczność.
Miłość ojczyzny jednaka tu u
wszystkich
Charakter narodowy taki mamy
Że przepijemy ją do suchej nitki
Ale wrogowi obrażać jej nie damy
W tym dniu, 8 marca 2011 roku,
zawiązała się Galicyjska Trupa Teatralna, aby wystawić
„Cafe Berdyczów”
Gdy się zdaje, że jesteśmy
piękni, mądrzy, chrobrzy
I w sukcesach nikt nam prawie nie dorówna
Zauważmy: sami z siebie nie jesteśmy aż tak dobrzy
Lecz dlatego, że nas często widzą na tle gówna
Nie uwzględniając różnic między
nami
Ani też tego, jak jesteśmy sobie bliscy
Z małpami zrośliśmy się korzeniami
Lecz z człekokształtnymi nie wszyscy
Nie rozpaczaj, że jesteś
zerem
Żeś się zgarbił i kaprawe masz ślipie
Poczekaj, jeszcze będziesz bohaterem
Na swojej pogrzebowej stypie
Zadowolę się takim wynikiem
Nawet gdybym miał zostać wyklętym:
Lepiej być wyuzdanym cynikiem
Niż na ołtarzu podrzędnym świętym
Szykując się na jeszcze
gorsze biedy
I wiedząc, że nie będę trwał tu wiecznie
Wiem, że najlepiej wiodło mi się wtedy
Gdy żyłem na całość i niebezpiecznie
Coraz częściej już widzę się w niebie
Przeżyłem na Ziemi pół wieku
Lecz trudno wnikając w głąb siebie
Rozmyślać dobrze o człowieku
Nie miałem nigdy łba do interesów
Ale pod koniec moich ziemskich dni
Znalazłem wreszcie klucze do sukcesu
Choć nie znalazłem jeszcze drzwi
Boże mój, który jesteś w glorii
Błagam cię rano, po dniach i wieczorach
- Słodycz utopijnych teorii
Wypróbuj Ty najpierw na autorach
Ciągle podważać mi obrzydło
Manipulantów myśl paskudną
Że łatwo lud zamienić w bydło
Bo podnieść z błota bardzo trudno
Wszelkie społeczne systemy
Od hierarchii do braterstwa
Rozbijają się o problemy
Kurestwa i hochsztaplerstwa
W tym wyjątkowym dwudziestym stuleciu
Oferując swe wdzięki na świata bazarze
Rosja nie raz pokazała całej planecie
Że geniusz i złoczyńca chodzą w parze
Słowa skrzydlate i podniebne
Trudno zaprzeczyć ich znaczeniu,
Słowa te bardzo są potrzebne
By kłamać o porozumieniu
Nasz kraj w tym stał się znakomity
Ze strachu coś dziwnego utkał
Zupełnie nowy typ hermafrodyty
Niby mężczyzna, a z charakteru prostytutka
Charakter taki wredny mam
Że nie bez cynicznej złości
Interesuję się formą plam
Na szatach wszelkich świętości
W naszej Galerii znajdą Państwo
:::fotoreportaż ze
spektaklu
oraz kilkanaście :::zdjęć
pana Henryka z archiwum Piotra Kuczaja |