Katarzyna Ceklarz
Historia
rabczańskiej fotografii
Władysław
Wietrzyk jako lajkarz w Krynicy
fot. archiwum autorki
Władysław
Wietrzyk i Jan Durkalewicz
fot. archiwum autorki |
Władysław
Wietrzyk
Historia
kolejnego rabczańskiego fotografa – Władysława Wietrzyka
zaczyna się w Krynicy, gdzie po ukończeniu szkoły powszechnej
pracował jako lajkarz w pracowni znanych krakowskich fotografów
Julii i Zygmunta Garzyńskich. Lajkarz to w żargonie zawodowym
fotograf pracujący w terenie najczęściej w stroju góralskim w
towarzystwie osoby przebranej za misia. Określenie to wzięło się
od nazwy aparatu fotograficznego („Leica”) używanego
m.in. do robienia zdjęć w plenerze.
Z biegiem lat Wietrzyk uzyskał odpowiednie umiejętności
fotograficzne i bez problemu zdał egzamin czeladniczy oraz
mistrzowski. Udało mu się także otworzyć własny zakład w
Krynicy. Niedługo po tym, w 1948 roku mocą ustawy państwowej powstały
przedsiębiorstwa państwowo-spółdzilcze do których musiały należeć
także zakłady fotograficzne. Praca w ramach spółdzielni nie
spodobała się Wietrzykowi, który zlikwidował zakład w Krynicy i
przeprowadził się do Rabki w nadziei na inną sytuację i nowe możliwości
rozwoju. W Rabce było jednak podobnie jak w Krynicy, funkcjonowała
spółdzielnia „Turbacz”, w ramach której, nie mając
innego wyjścia, prowadził zakład przez 13 lat. W 1960 roku wraz ze
wspólnikiem Janem Durkalewiczem, wykupił pracownie z rąk spółdzielni
rozpoczynając, po raz drugi w życiu, pracę wyłącznie na własny
rachunek.
Pracownia Władysław Wietrzyka znajdowała się w budynku bazarów
(nieopodal konkurencyjnego zakładu fotograficznego Stanisław
Grabowskiego). Składała się z kilku niewielkich pomieszczeń takich
jak: ciemnia podręczna, w której ładowano kasety z kliszami do
aparatu, retuszernia, w której kształtowało się rysy twarzy, oraz
poprawiało niedoskonałości cery, ciemnia główna mieszcząca powiększalniki,
sortownia gdzie następowała dalsza obróbka zdjęcia po wyjęciu z
ciemni, tutaj także zlecenia były sortowane dla poszczególnych
klientów. Wreszcie ostatnim pomieszczeniem był sklep gdzie
przyjmowano zlecenia oraz wydawano gotowy produkt. W pracowni znajdowało
się także niewielkie studio fotograficzne, w którym najczęściej
zdjęcia wykonywała żona właściciela - Janina Wietrzyk. Często było
tak, że klienci czekali aż mój mąż gdzieś wyjdzie albo gdy będzie
czymś zajęty w ciemni. Robili to specjalnie gdyż chcieli abym ja im
robiła zdjęcia w atelier a nie on – wspomina Janina. Było tak
prawdopodobnie dlatego, że mąż był nauczony pewnych standardów
pozowania od których nie chciał odstąpić a ja starałam się być
bardziej elastyczna, słuchałam klienta i robiłam mu zdjęcie
odpowiadające jego potrzebą.
Janina Wietrzyk retuszuje fotografie
fot. archiwum autorki
|