„Mój ojciec Nazista”

autorzy: Herta Leithgob i Lisa Rodiger
tłumaczenie: Małgorzata Kowalcze

Stowarzyszenie Kulturowy Gościniec

Syn oficera SS austriackiego pochodzenia odkrywa swoją miłość do Żydów
(tekst nadesłany przez pastora Wernera Odera z okazji spotkania „W stronę pojednania…”
Rabka,  16.08.2011r. )

Biorąc pod uwagę niektóre z jego najwcześniejszych wspomnień, trudno uwierzyć, że Werner Oder jest dziś chrześcijańskim pastorem, a tym bardziej osobą kochającą Żydów i naród izraelski. Kiedy mój ojciec wrócił do domu po wyjściu z więzienia, wydawało się jak gdyby ktoś wyłączył światło. Dokładnie pamiętam jak nad naszą rodziną zapanowała ciemność niesamowitego zła i chaosu, wspomina Oder. Jego „ojcem” był Wilhelm Oder, nazistowski oficer SS, który szkolił swoich współtowarzyszy w najskuteczniejszych sposobach eksterminacji Żydów. Po drugiej wojnie światowej udało mu się przez jakiś czas unikać sprawiedliwości, aż do momentu kiedy ostatecznie został osadzony w więzieniu, w swoim rodzinnym mieście Linzu. Dopiero po jego zwolnieniu młody Werner miał czas aby na prawdę poznać ojca; było to doświadczenie, które potem prześladowało go przez dziesiątki lat. Werner miał wtedy zaledwie trzy lata, ale pamięta wszystko bardzo dobrze: Kiedy wrócił do domu, przyniósł ze sobą wszystkie swoje demony. We mnie i w siostrze pozostał głęboki uraz. Wydaje się, że Werner przyszedł na świat w rodzinie zainfekowanej mroczną obsesją antysemityzmu. Jego dziadek ze strony matki pracował w Bratysławie dla ambasadora Niemiec Hansa Ludina, który wywiózł do obozów śmierci 22 tysiące Żydów. Ludin został aresztowany przez Amerykanów w moim rodzinnym mieście a następnie powieszony za zbrodnie wojenne. Jako młody człowiek Wilhelm zaciągnął się w szeregi Narodowej Socjalistycznej Partii Austrii, która została zdelegalizowana w momencie ogłoszenia przez Hitlera aneksji („Anschluss”) w marcu 1938r. Aby pogrążyć Austrię w chaosie Niemcy wysyłali agentów mających za zadanie stosować wobec rządu akty przemocy, m.in. zamachy na polityków. Wilhelm był jednym z nazistowskich kolaborantów. Po zamachu na Kanclerza Austrii Engelberta Dollfussa w 1934 roku, rząd aresztował nazistowskich agentów, wśród których znalazł się także Wilhelm Oder. Sądzony jako terrorysta miał zostać stracony, jednakże w tym czasie do Austrii wkroczył Wermacht przyłączając ją do Trzeciej Rzeszy. Dzięki temu wydarzeniu Wilhelm uniknął śmierci.


Wilhelm Oder, fot. archiwum W. Odera

***

Po wstąpieniu w szeregi Waffen-SS Wilhelm był szkolony w obozie koncentracyjnym Dachau. Następnie został wysłany do Polski, do wsi Rabka, gdzie w miejscowej szkole dla dziewcząt naziści utworzyli ośrodek szkolenia szwadronów śmierci Einsatzgruppen, działające na terenie Europy Wschodniej. W mieszczących się za szkołą lasach rozstrzeliwali Polaków i Żydów. Dzieci używano jako żywych celów podczas ćwiczeń strzelania z broni maszynowej. Przez okres trwania wojny Wilhelm pozostawał w rabczańskim ośrodku i z czasem stał się ekspertem w zakresie mordowania Żydów. Udoskonalił metodę Genickschuss polegającą na strzale w kark ofiary, która obok komór gazowych okazała się najbardziej efektywną metodą zabijania podczas II wojny światowej.


Willa „Tereska” siedziba szkoły w Rabce, fot. archiwum SKG

***

Kiedy Rosjanie wyparli armię niemiecką z powrotem na teren Polski, Wilhelm został schwytany i osadzony w obozie jenieckim. Bojąc się egzekucji (w sytuacji gdyby jego przeszłość oficera SS została odkryta), zdołał uciec z obozu i udał się do Austrii, gdzie znalazł schronienie razem z innymi nazistowskimi uciekinierami. Po pewnym czasie Amerykanie zdołali go jednak zidentyfikować. Pomógł im w tym Simon Wiesenthal, który po wyjściu z obozu Mauthausen oddał się poszukiwaniom wojennych zbrodniarzy na całym świecie. W swojej książce pt. „Mordercy pośród nas” Wiesentchal wspomina, że Oder był jednym z pierwszych nazistów, których udało mu się wyśledzić.

***

Po trwającym kilka lat śledztwie Oder stanął przed sądem w Linzu. Procesy zbrodni wojennych w Austrii miały zazwyczaj charakter sądów marionetkowych, podczas których oskarżyciele byli obiektem drwin a wyroki, wydawane głównie na podstawie wątpliwej wartości zeznań świadków poświadczających moralność oskarżonych, były bardzo łagodne lub wręcz uniewinniające. Archiwa sądowe w Linzu wykazały, że oskarżenia przeciwko Oderowi były łagodzone pochlebnymi zeznaniami, w rezultacie Wilhelm otrzymał stosunkowo łagodny wyrok sześciu lat ciężkiej pracy. W przeciągu następnych kilku miesięcy Wilhelm znów, nie tylko cieszył się wolnością, ale żyjąc w pobliżu swojego rodzinnego miasta, będąc osobą znaną jako jeden z pierwszych zwolenników ideologii hitlerowskiej, traktowany był jak bohater. Gdy na świecie pojawił się Werner jego ojciec wciąż był w więzieniu. Dopiero w wieku trzech lat chłopiec miał stanąć oko w oko z grozą, którą nosił w sobie jego ojciec.Na początku moja rodzina mieszkała w pięknej wiejskiej posiadłości, ale musieliśmy się przenieść do dzielnicy biedoty. Po zwolnieniu z więzienia, ojciec, który był niewiarygodnie brutalny, utrzymywał w jednym czasie kontakty z pięcioma kobietami płodząc wiele dzieci” wspomina Werner. „Kiedy wrócił z więzienia przyniósł ze sobą wszystkie swoje demony, które wywarły na mnie bardzo destruktywny wpływ. Oszalałem, stałem się brutalny i agresywny. Rozgorzała we mnie ślepa nienawiść do Żydów. Nie było to przypadkowe lecz wyuczone zachowanie, które wpajał mi ojciec. Jako dziecko zaczęły nawiedzać mnie koszmary. Co noc krzyczałem ze strachu bo widziałem w naszym domu demoniczne istoty, które, jak myślałem, przybyły aby mnie zabić. Próbowałem opowiedzieć o tym innym ale nikt mi nie wierzył, nikomu zresztą nie zależało na tym aby mi pomóc.

Jego koszmary trwały przez sześć lat, co noc ten sam koszmar, te same krzyki. Byłem bardzo chorym dzieckiem, które większość czasu spędzało w łóżku, skulone jak przerażone zwierzę. Byłem przekonany, że prędzej czy później umrę. W końcu, w wieku dziewięciu lat, po raz pierwszy w życiu, zawołał o pomoc do Boga: „Nie chcę umierać, chcę żyć!”. To była moja pierwsza modlitwa, choć w naszym domu nie było Boga i nie miałem pojęcia kim On jest ani gdzie mogę go znaleźć.

Choć nie doświadczył tego od razu, Bóg wysłuchał jego modlitwy. Minęło siedem kolejnych lat zanim Werner poznał Petera Wieganda, młodego niemieckiego chrześcijanina, który został powołany do ewangelizacji Austrii w tym samym czasie, kiedy Werner skierował do Boga swoją pełną desperacji modlitwę. Peter był pierwszym, który powiedział mu o miłości Boga. To była dla mnie nieprawdopodobna myśl, że ktoś zwany Bogiem kocha mnie! Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem wspomina Werner. Od momentu kiedy postanowiłem zaufać Jezusowi moje cierpienie i koszmary zniknęły, demony odeszły a trzeźwość umysłu powróciła. Zostałem odmieniony. Czułem, że nie tylko mi przebaczono, ale że zostałem uwolniony!. Musiałem dać Bogu czas i przestrzeń aby mógł działać w moim życiu. Moje moralne i psychiczne życie było pogrążone w chaosie.

Przez następnych siedem lat Werner poznawał religijne zasady w Chrześcijańskim Ośrodku Młodzieżowym w Austrii. Powoli jego życie zaczęło wracać do normy. Przełomem była chwila, w której Werner odkrył coś bardzo ważnego – Jezus był Żydem. W jego sercu zrodziła się niewymowna miłość do wybranego przez Boga narodu. Zaczął się modlić o pokój w Jerozolimie. Wróciłem do mojej rodziny, która wciąż oddana była nazizmowi i antysemityzmowi i powiedziałem: Co uczyniliście Żydom, czy wiecie, że Jezus był Żydem?. To było jak wybuch granatu. Rozpętało się piekło. Oskarżano mnie o różne rzeczy; strzelano do mnie. Wciąż mam bliznę po tym jak kula drasnęła tył mojej głowy. Byłem prześladowany. Policja wzywała mnie bez powodu. Było naprawdę ciężko.


Pastor Werner Oder, fot. archiwum W. Odera

***

Bóg otworzył dla Wernera drogę wyjścia z zamętu jaki się wokół niego rozpętał. W 1972 powołał go aby uczęszczał do szkoły biblijnej w Capernwray w północnej Anglii. Kilka lat później Werner wraz z żoną Avril, pochodzącą z hrabstwa Yorkshire, powrócił do Linzu gdzie żyli normalnym w miarę dostatnim życiem przez kilka lat. Wtedy ponownie Werner poczuł, że Bóg wzywa go by powrócił do Anglii na dalsze studia biblijne. Ostatecznie został pastorem Chrześcijańskiej Wspólnoty Tuckton w Bournemouth. Od tamtej pory kilka razy odwiedził Izrael i nawiązał bardzo ciepłe relacje z żydowską społecznością w Anglii. W odpowiedzi na wzrastającą we mnie od lat miłość do Izraela, Bóg stworzył mi wiele możliwości przemawiania podczas dni pamięci o Holokauście, podczas których spotkałem wielu Żydów. Kiedyś dzieliłem się świadectwem w Londynie w obecności prawie tysiąca ludzi, z których wielu było biznesmenami żydowskiego pochodzenia. Jestem dobrze odbierany przez ludzi. Oni wiedzą, że ich kocham, są otwarci i szanują mnie za moją wiarę w to, że Jezus jest Mesjaszem.

W Austrii, każdy z kim rozmawiał Werner udawał, że nic nie wie o antysemickiej przeszłości swojego kraju. Panuje zmowa milczenia, która zawiązuje ludziom języki, wyjaśnia. Pierwsze pokolenie umarło bez skruchy i w konsekwencji przekleństwo spadło na drugie i trzecie pokolenie. Austria mogłaby być wolnym państwem w tak wielu aspektach, jeśliby tylko ta kwestia została rozwiązana.

Niemniej jednak Werner ma w sobie nadzieję i głęboką miłość do swojej ojczyzny. Czuje w sercu potrzebę głoszenia świadectwa w Linzu gdzie żył Eichmann i gdzie Hitler chodził do szkoły. Kiedykolwiek głoszę moje świadectwo, Bóg dokonuje niesamowitych rzeczy. Chciałbym głosić je w Linz. Wierzę, że Pan jest w stanie stworzyć cudowny most wiodący stamtąd do Izraela.”